W sieci pojawia się coraz więcej komentarzy od rozczarowanych kibiców, którzy pojechali na Wimbledon. Zarzucają organizatorom, że ci nad interes zwykłych entuzjastów tenisa stawiają dobre kontakty z VIP-ami, i to tymi niekoniecznie zainteresowanymi sportem. Twierdzą, że włodarze z Londynu zagwarantowali oficjelom sporą pulę biletów na najlepsze mecze turnieju. A ci nawet z tego nie korzystają, przez co blokują możliwość zakupu wejściówek przez fanów, którzy często godzinami potrafią stać w gigantycznych kolejkach, by spróbować kupić wejściówkę. "Kto oglądał Wimbledon? Biorąc pod uwagę, że ludzie stali w kolejkach po bilety, miejsca [na trybunach] wyglądały na cholernie puste. Tyle wolnych miejsc, więc dlaczego ludzie musieli stać w kolejce? A może VIP-y nie chcą mieszać się z śmierdzącym plebsem?", "Nie ma już biletów dostępnych online, a na meczu Murraya tyle pustych miejsc. To frustrujące", "Jak to jest, że tak trudno kupić bilety na Wimbledon, a na meczach tyle wolnych miejsc?" - irytują się w licznych wpisach na Twitterze. Problem zauważyła też m.in. walijska sportsmenka, Nia Jones. "Przyznać się. Kto zgarnął bilet na Wimbledon i nawet nie poszedł? Wejściówki online są całkowicie wyprzedane, ale na meczu Murraya na centralnym korcie jest więcej pustych miejsc niż na meczu siatkówki podczas covid" - napisała. Podobnie było zresztą przy okazji chociażby meczu Emmy Raducanu. Kibice mają dość, a sprawa urasta do rangi sporej afery. Gwiazda odgryza się po wpadce! "To jakiś żart" Kibice mają już dość. Głośno mówią o "aferze biletowej" na Wimbledonie Jak ujawniają dziennikarze "The Times", puste miejsca, o które jest tyle zamieszania, przeznaczone są dla gości korporacyjnych i członków All England Club i Lawn Tennis Association. Problem w tym, że wielu z nich wcale nie korzysta z wejściówek. "Wygląda na to, że niektórzy posiadacze biletów woleli pozostać w apartamentach gościnnych po zwycięstwie Novaka Djokovicia w meczu otwarcia, niż wrócić na następne mecze" - czytamy. Funkcjonuje system odsprzedaży wejściówek. Jeśli dygnitarze wiedzą, że nie pójdą na mecz, mogą to zgłosić. Wówczas ich bilety trafiają do sprzedaży. Jednak, jak ujawnia steward zaangażowany przy obsłudze Wimbledonu, początkowo były z tym problemy techniczne. Poza tym często zdarza się, że rezygnujący... zapominają o zeskanowaniu biletów do odsprzedaży. Przez to wejściówki przepadają. A ludzie stojący w kolejkach muszą obejść się smakiem. Dziennikarze "The Times" porozmawiali z fanami oczekującymi na bilety przed centrum sportowym w Londynie. Nie zostawiają na organizatorach suchej nitki. "Pozostawia to niesmak, gdy widzisz te wszystkie puste miejsca zarezerwowane dla korporacji. Te korporacyjne typy zamiast tego powinni po prostu pójść do eleganckiej restauracji. Wimbledon musi zrobić więcej, aby wyglądało na to, że nie jest elitarny" - powiedział im 24-letni Max. "Mam dość. Nie lubię widzieć pustych miejsc, kiedy ludzie stoją na zewnątrz w kolejkach. Najważniejszą rzeczą, którą chcę zobaczyć, jest wydanie niektórych biletów na kort centralny" - dodawał 63-letni miłośnik tenisa, Killy Cavendish. Kolejki po wejściówki na Wimbledon są już pewną tradycją, ponieważ rozgrywki od lat cieszą się ogromnym zainteresowaniem. W tym roku są mniejsze niż przy okazji poprzednich edycji. Ma to być spowodowane nie tylko kłopotami z zakupem biletów, ale też faktem, że mecze są opóźnione i trwają do późnych godzin wieczornych. To nie ma być przypadek. "O to, że wczorajszy mecz finałowy na korcie centralnym został opóźniony tak, by wbił się w czas największej oglądalności, oskarża się nową umowę nadawczą z BBC" - czytamy. Emma Raducanu za burtą Wimbledonu! Koszmarny dzień gwiazd