Weronika Falkowska wróciła na Sardynię po ponad dwutygodniowej przerwie. Grała już w Santa Margherita di Pula w pierwszym tygodniu kwietnia i spisywała się doskonale. W rywalizacji singlowej dotarła do półfinału, w deblu - razem z Valentini Grammatikopoulou - wygrała całe zmagania. Później poleciała do Astany na mecz Billie Jean King Cup z Kazachstanem, gdzie na mączce mogła zmierzyć się z jedną z najlepszych tenisistek świata - Eleną Rybakiną. I choć przegrała, to po walce, a za swój występ zebrała sporo pozytywnych recenzji. Kiepski serwis Polki i długi maraton. Bez happy endu Falkowska wróciła do Europy, w Słowenii próbowała sił w turnieju ITF W60, dotarła tam do drugiej rundy. Nie zdecydowała się na kolejną imprezę tej rangi w Stambule, wybrała zmagania na Sardynii. I w Santa Margherita di Pula ma szansę znów zdobyć kilkanaście punktów do rankingu, bo stawka rywalek nie jest aż tak mocna, a Falkowska w drabince dostała trójkę. W drugiej rundzie warszawianka spotkała się z dziś z 18-letnią Włoszką Denise Valente, która musiała wcześniej przebijać się przez kwalifikacje. Pierwszy set był monstrualnie długi, spowalniało go jeszcze to, że w imprezach tej rangi zawodniczki same zbierają piłki z kortu. Do tego kilka gemów rozstrzygało się w grach na przewagi - niektóre trwały po kilkanaście minut. Falkowskiej kompletnie "nie siedział" pierwszy serwis, ledwie co trzecią piłkę posyłała w karo. Przy drugim już nie ryzykowała, więc Valente miała ułatwione zadanie. Zresztą dla jednej i drugiej serwisy nie były żadnymi atutami, jedno przełamanie goniło drugie. A i tak o wszystkim decydował tie-break, w którym wyraźnie lepsza była Włoszka. Falkowska ugrała w nim zaledwie dwa punkty, przy czym jeden z nich był efektem podwójnego błędu rywalki. Nagły zwrot akcji. Falkowska w dwóch setach nie przegrała swojego gema serwisowego! Pierwszy set trwał aż 93 minuty, później nastąpił blisko kwadrans przerwy. Falkowska poprawiła swoje podanie, wreszcie osiągnęła przewagę. Włoszkę dopadły chyba nerwy, jakby zaczęła się obawiać, że może sprawić niespodziankę. Dwukrotnie została przełamana - w piątym i dziewiątym gemie. Właśnie w najważniejszych chwilach pudłowała wtedy z serwisów, oddawała Polce punkty za darmo. Falkowska wygrała więc 6-3, a trzeci set był już jej popisem. Pierwsze dwa gemy wygrała do zera, dwa kolejne na przewagi, ratując się ze sporych opresji. Później poszła za ciosem, wygrała tego seta 6-0, a od pierwszej do ostatniej piłki minęły... trzy godziny i jedna minuta. To wszystko zaś w pięknej pogodzie i 25 stopniach Celsjusza. Kolejną rywalką 22-letniej tenisistki z Warszawy będzie rozstawiona z ósemką, reprezentująca Liechtenstein Kathinka von Deichmann. Falkowska miała też grać też w deblu, wspólnie z Camillą Rosatello z Włoch - były najwyżej rozstawione. Dzisiejszy mecz w ćwierćfinale oddały jednak walkowerem. Turniej ITF W25 w Santa Margherita di Pula (korty ziemne), 2. runda Weronika Falkowska (Polska, 3) - Denise Valente (Włochy, Q) 6-7 (2-7), 6-3, 6-0.