19-letnia Brytyjka o rumuńskich korzeniach nie przestaje zadziwiać. Latem ubiegłego roku sensacyjnie - jako kwalifikantka! - wygrała US Open, ale po dwóch tygodniach zwolniła trenera, a w ciągu kolejnych siedmiu miesięcy tylko raz wygrała dwa mecze w jednym turnieju. Pod koniec kwietnia powtórzyła to w końcu w Stuttgarcie, ale w ćwierćfinale przegrała z Igą Świątek i znów pożegnała się ze szkoleniowcem - tym razem uznanym Torbenem Beltzem (doprowadził do pozycji nr 1 na świecie Angelikę Kerber). Emma Raducanu. Wybuch formy w Madrycie Mimo to "samotna" Emma Raducanu przeżywa wybuch formy na ziemnych kortach w Madycie. I po raz drugi z rzędu wygrała dwa kolejne mecze. Po pokonaniu Czeszki Terezy Martincovej, w niedzielę niesforna gwiazda rozbiła Ukrainkę Martę Kostjuk 6:2, 6:1. - Nie mam nic do stracenia, każdy dodatkowy mecz to całkowity bonus. Szczerze mówiąc, po prostu tu wibruję! - mówiła Brytyjka po meczu z Kostjuk. Emma Raducanu znowu zaskakuje. Niepotrzebny "konwencjonalny" trener Zapytana, czy martwi się, że przed nadchodzącymi Wielkimi Szlemami w Paryżu i Londynie jest bez trenera, odpowiedziała: - Szczerze mówiąc - nie. Czuję się bardzo komfortowo z tym, jak teraz trenuję. Czuję, że tak naprawdę nie potrzebuję konwencjonalnego tytułu "trener Emmy Raducanu". Czuję, że dorastam. Od najmłodszych lat nie zawsze miałem trenera i musiałem nauczyć się być swoim własnym trenerem. Oczywiście doświadczenie trenera jest bardzo cenne w pewnych momentach, ale przez większość czasu czuję, że znam już odpowiedź na zadane pytanie. Raducanu przyznała, że w ostatnich tygodniach jednym z jej konsultantów był m.in. Włoch Riccardo Piatti. O ćwierćfinał w Madrycie BBrytyjka powalczy z kolejną Ukrainką, Anheliną Kalininą, która wyeliminowała już Sloane Stephens i faworytkę gospodarzy, Garbine Muguruzę. CZYTAJ RÓWNIEŻ: Ekspert przestrzega Emmę Raducanu. "Coś jest nie tak"