W ostatnich miesiącach Emma Raducanu podróżowała na kolejne turnieje bez stałego trenera, zapewniając, że w takim trybie również może spokojnie odnosić sukcesy. W tym tygodniu zdecydowała się rozpocząć współpracę z Tursunowem, by przygotować się do sezonu na twardej nawierzchni, a przede wszystkim podejścia do obrony wielkoszlemowego tytułu na US Open. Szybko tą decyzję postanowił skomentować Chris Bryant, parlamentarzysta z Partii Pracy. - Kreml będzie mógł używać tego, jako wydarzenia do nakręcania swojego PR-u, a także sugerowania, że Wielkiej Brytanii tak naprawdę nie zależy na losie Ukrainy. To naprawdę byłby wstyd, gdyby Emma zdecydowała się na stałą współpracę - powiedział gazecie "The Telegraph" polityk. Emma Raducanu zatrudniła rosyjskiego trenera Brytyjczycy są szczególnie przeczuleni na tym punkcie, nie bez powodu na Wimbledonie zabrakło sportowców z Rosji i Białorusi. Jak na ironię, turniej wygrała Jelena Rybakina, reprezentująca co prawda Kazachstan, która urodziła się w Rosji i na co dzień mieszka w Moskwie. Sukcesu pogratulował jej nawet Szamił Tapiszczew, szef rosyjskiej federacji. Tursunow ma pomóc się odbudować Brytyjce, która ma dosyć trudny sezon. Zmaga się z kontuzjami, przez które straciła większość "trawiastej" części sezonu, a jej bilans w 2022 roku to 9 zwycięstw i 12 porażek. Rosjanin w przeszłości z powodzeniem pracował z Aryną Sabalenką czy Anett Kontaveit, którym pomógł w bardzo dużym awansie w światowym rankingu. Ich współpraca może napotkać jednak pewne problemy, bo podróże po świecie to ostatnie, na co może pozwolić sobie w ostatnich miesiącach Tursunow. Przez problemy z wizą nie mógł wspierać w czasie turniejów wspomnianej wcześniej Kontaveit.