Emma Raducanu zrobiła furorę w tenisowym świecie, gdy w zeszłym roku wygrała US Open. Była to dla wielu zupełnie nowa twarz w tenisowej elicie. Jednak w ostatnim czasie jej wyniki zdecydowanie nie powalają na kolana. W tej sytuacji narastają głosy krytyki wobec 19-letniej Brytyjki. Zarzuca się jej, że za bardzo koncentruje się na lansowaniu w mediach społecznościowych i na eventach sponsorskich, a za mało na tenisie. Pojawiły się teorie, że kolejne potężne kontrakty sponsorskie - jak ten ostatni, gdy została ambasadorką Porsche - namieszały jej w głowie. Tenis. Emma Raducanu się broni. "To niesprawiedliwe!" Brytyjka w końcu straciła cierpliwość i postanowiła stawić czoła krytykom. Stanowczo zaprzecza, by rzeczywiście uderzyła jej do głowy "woda sodowa". - Wypuszczamy post reklamowy z samochodem i nagle się okazuje, że to znaczy, że nie koncentruję się na tenisie. Uważam, że to niesprawiedliwe podejście. Ale też coraz bardziej staję się niewrażliwa na taki szum zewnętrzny - zaznaczyła Brytyjka w rozmowie z ESPN. Triumfatorka US Open z zeszłego roku opowiedziała, jak tak naprawdę wyglądają jej obowiązki wobec coraz liczniejszych sponsorów. - Tak naprawdę uważam, że mój czas, który poświęcam sponsorom, jest w praktyce dość ograniczony. Nie ma żadnego szaleństwa. To kwestia trzech czy czterech dni raz na trzy miesiące, więc to nie jest przecież tak dużo - przekonywała 19-latka. I dodała: - Być może widzicie mnie tylko w tych momentach, gdy podpisuję jakiś kontrakt, czy pojawiam się w mediach społecznościowych. Moim zdaniem to trochę mylące, bo tak naprawdę każdego dnia poświęcam pięć czy sześć godzin na trening. A w sumie spędzam w klubie często prawie 12 godzin na dobę. Czytaj także: Ta kwestia poróżniła dwójkę znanych tenisistów. Poszło o zarobki