Grający z numerem ósmym Kubot i Lindstedt jak na razie imponują formą w nieoficjalnych mistrzostwach świata. Triumfatorzy tegorocznego Australian Open najpierw wypunktowali słynnych amerykańskich bliźniaków Boba i Mike'a Bryanów (1.), a następnie pokonali Austriaka Aleksandra Peyę i Brazylijczyka Bruno Soaresa (3.). W pojedynku z Rojerem i Tecau (5.) będą mieli okazję zrewanżować się rywalom za porażkę w ich jedynym dotychczas spotkaniu. Lindstedt zna się dobrze z Rumunem. To w parze z nim m.in. dotarł trzykrotnie do finał Wimbledonu. Mimo że on i 32-letni Polak są już pewni występu w półfinale ATP World Tour Finals, to nie zamierzają "odpuszczać" piątkowej konfrontacji. - Nie można podchodzić do żadnego meczu z założeniem, że można go przegrać. Zawsze wychodzimy na kort po to, by wygrać. Idzie nam jak na razie świetnie i będziemy starali się to kontynuować - podkreślił 37-letni Szwed. Lindstedt i Kubot pierwszy raz wspólnie uczestniczą w kończącej sezon imprezie masters. Obaj wcześniej dwukrotnie rywalizowali w niej z innymi partnerami. Lubinianin, z Austriakiem Oliverem Marachem, wystąpił w latach 2009-10, a Lindstedt - razem z Tecau - w 2011 i 2012 roku. Żadnemu z nich nie udało się wówczas dotrzeć do półfinału tej imprezy.