Dziesięć wygranych gemów z rzędu, kompletna deklasacja. Mecz Coco Gauff zakończony po 75 minutach
Zaledwie nieco ponad godzinę potrwało spotkanie 1/16 finału WTA Wuhan pomiędzy Coco Gauff i Wiktorią Tomową. Amerykanka kompletnie zdominowała dużo niżej notowaną tenisistkę i "oddała jej" zaledwie trzy gemy. Od stanu 0:1 w pierwszym secie Amerykanka wygrała dziesięć kolejnych gemów, upokarzając wręcz w pewnym momencie swoją rywalkę. Tomowa zapewne szybko chciałaby zapomnieć o starciu, które przegrała 1:6, 2:6.
Niewiele czasu potrzebowała w 1/16 finału WTA Wuhan Coco Gauff, żeby zaznaczyć swoją wyższość nad Wiktorią Tomową. Świeżo upieczona mistrzyni z Pekinu podtrzymała świetną formę i pokazała, że na kortach twardych w Chinach czuje się jak ryba w wodzie.
Koncert Coco Gauff w Wuhan. Rywalka z Bułgarii bez szans
Amerykanka rozpoczęła od falstartu, bo "oddała" swoje podanie rywalce z Bułgarii. Bardzo szybko jednak jej gra wskoczyła na odpowiednie tory i seryjnie zaczęła dopisywać do swojego konta kolejne gemy. Od stanu 0:1 Coco Gauff wygrała sześć kolejnych i triumfowała po zaledwie 34 minutach 6:1. Wiktoria Tomowa nie wyglądała na tenisistkę, która byłaby w stanie w drugim secie odwrócić losy rywalizacji i triumfować nad 4. rakietą świata.
Próżno było szukać statystyki, w której Gauff wypadałaby gorzej od swojej dużo niżej notowanej rywalki. Choć już na starcie turnieju w Wuhan mieliśmy do czynienia z niespodziankami, jak choćby porażka Barbory Krejcikovej z Hailey Baptiste, ale nie zapowiadało się na sensację w tym starciu.
Gauff popisała się w starciu z Tomową. Dziesięć wygranych gemów z rzędu
Jeśli sztab Bułgarki liczył, że Gauff rozpręży się po tak łatwo wygranym secie, mocno się pomylił. Amerykanka nie pozostawiała miejsca na żadne błędy i kontynuowała serię wygranych gemów. Rozpoczęła drugą partię od prowadzenia 3:0, a po jej rywalce nie widać było wiary w szansę, na powrót do rywalizacji.
Nie miało znaczenia to, która tenisistka akurat serwowała - kolejne gemy "lądowały" na koncie 20-latki. Dopiero w piątym Tomkwej udało się wreszcie wygrać podanie, dzięki czemu uniknęła porażki do zera, która potęgowałaby fatalne odczucia z pojedynku z Coco Gauff. Chwilę później poprawiła jeszcze wynik, bo udało jej się dopisać do swojego konta kolejnego gema.
Podrażniona tym faktem Amerykanka postanowiła zakończyć mecz jak najszybciej się da i po 75 minutach triumfowała 6:1, 6:2, pewnym krokiem wchodząc w kolejną rundę rozgrywek w Wuhan. Dołączyła tym samym do Aryny Sabalenki, Magdaleny Fręch, Magdy Linette i Julii Putincewej, które już wcześniej zapewniły sobie przepustki do 1/8 finału.