Coco Gauff i Mirra Andriejewa w poniedziałek, Iga Świątek i Madison Keys we wtorek, to cztery pierwsze ćwierćfinalistki WTA 1000 w Madrycie. W dolnej połówce drabinki kobiecego singla były pewne niespodzianki, ale nie było sensacji, bo awansowały jednak cztery zawodniczki najwyżej rozstawione. Na górze, w części z gwiazdą w postaci Aryny Sabalenki, takie już jednak były. Pewną niespodzianką w sumie było to, że Elina Switolina wyrzuciła z turnieju Jelenę Rybakinę, po świetnym taktycznie meczu w swoim wykonaniu. I pewną niespodzianką było to, że do najlepszej "16" awansowała Maria Sakkari, która dziś w rankingu WTA jest na 82. miejscu. Choć w najbliższy poniedziałek to się stanie już nieaktualne, sporo awansuje. I dobrze, bo poziom gry Greczynki, po ponownym zejściu się z trenerem Tomem Hillem, wyraźnie zwyżkuje. Pokazali tabliczkę, która mogła "zmrozić" Świątek. Polka zareagowała brutalnie Jednocześnie Sakkari, po wyeliminowaniu wyżej notowanych: Xinyu Wang, Magdy Linette i Jasmine Paolini stanęła dzisiaj przed szansą awansu do ćwierćfinału WTA 1000, co nie udało jej się od zeszłorocznego występu w Miami. Mało tego, w tym roku była zaledwie raz na tym etapie, w Linzu, ale tam wystarczył jej jeden wygrany mecz. Dziś zaś trafiła na rywalkę, która korty Caja Magica nigdy nie leżały. WTA Madryt. Historyczny mecz na Arantxa Sanchez Stadium. Elna Switolina kontra Maria Sakkari Mowa o Elinie Switolinie, dla której to już dziesiąty występ w Mutua Madrid Open. Ukrainka miała tu fatalny bilans 3:9, ostatnie trzy występy kończyła po pierwszym meczu, nigdy nie wygrała więcej niż jednego. Aż nagle w tym roku przyszedł prawdziwy renesns na kortach ziemnych, które jakoś jej dotąd nie leżały. Zaczęło się od turnieju Billie Jean King Cup w Radomiu, gdzie przecież w starciu z Mają Chwalińską broniła pięciu piłek setowych. Skutecznie, bo wygrała wówczas w dwóch partiach i zapewniła Ukrainie zwycięstwo w meczu. A później był wygrany turniej w Rouen (WTA 250), wreszcie dobre występy w Madrycie. Dziś stanęła przed szansą 10. zwycięstwa z rzędu na mączce. Sakkari była pozytywnie nastawiona do tego spotkania, grała bardziej ofensywnie od Switoliny, ale brakowało jej szczęścia. Fortuna zaś wyraźnie sprzyjała rywalce. Po dwóch wyrównanych gemach Ukrainka prowadziła 2:0, choć przecież obie miały szanse na przełamania. Greczynka pociła się, by tę stratę odrobić, blisko była w ósmym gemie, gdy długa akcja dała jej w końcu break pointa. Nie wytrzymała jednak w kolejnej akcji, zepsuła forhend. Switolina doprowadziła do stanu 5:3, a za chwilę domknęła seta przy podaniu przeciwniczki. A w drugim secie przewaga Switoliny była już bardzo wyraźna, miała 4:1, chodziło tylko o dotrwanie do końca przy swoim dobrym serwisie. Sakkari zaczęła ryzykować, grała odważnie, przecież to ona miała w pierwszej partii znacznie więcej winnerów przy podobnej liczbie błędów. A teraz już po prostu dominowała. Wyrównała na 4:4, w kolejnym gemie zrobiło się po 30. Switolina tę wojnę nerwów jednak wytrzymała, to ona w końcówce popełniła mniej błędów. Wygrała 6:3, 6:4 i o półfinał - pierwszy w karierze w Madrycie - zagra z rewelacją turnieju: Moyuką Uchijimą.