- Styl gry Łukasza jest podobny do mojego. Gdy ja tu grałem, to także chodziłem do siatki, nie tylko po pierwszym, ale i po drugim serwisie, chociaż pan Bohdan Tomaszewski do dzisiaj mi wypomina, że mój pierwszy serwis nie był najmocniejszy. Łukasz również wciąż atakuje, co mnie bardzo cieszy, ale do tego ma jeszcze dużą siłę serwisu, której mi kiedyś brakowało. Zresztą dzisiaj w jednej z tutejszych gazet czytałem felieton Guy Forgeta właśnie o tym, że ofensywny styl gry niestety odchodzi powoli do przeszłości - powiedział Fibak. W sobotę Forget siedział na trybunach. - Po meczu gratulował mi nie tylko tego, że Polak jest tu wreszcie w czwartej rundzie. Mówił też, że cieszy go ogromnie widok zawodnika, który nie boi się chodzić do siatki przez cały mecz i przy tym wie, jak kończyć wymiany z woleja. Wspominaliśmy razem mecz czwartej rundy Wimbledonu z 2001 roku, w którym Roger Federer wygrał w pięciu setach z Pete'em Samprasem. Amerykanin cały czas atakował, a Szwajcar szybko się zorientował, że jeśli chce z nim wygrać to musi robić to samo. Ten mecz był esencją tenisa. Dzisiaj dzięki grze Łukasza znów przypominają mi się najpiękniejsze lata tenisa - podkreślił. Zobacz skrót meczu Federera z Samprasem z 2001 roku: W sobotę Kubot, obecnie 93. w rankingu ATP World Tour, sprawił sporą niespodziankę eliminując w trzeciej rundzie wimbledońskiej imprezy ósmego na świecie Francuza Gaela Monfilsa (rozstawionego z numerem 9.) 6:3, 3:6, 6:3, 6:3. Spotkanie rozpoczęło się w piątek po południu, ale grę przerwały ulewne opady deszczu przy stanie 3:3 w trzecim secie. - Monfils raczej trzyma się zawsze z tyłu kortu, więc ani wczoraj, ani dziś nie było aż takiej potrzeby ataku. Zresztą on nie czuje się zbyt dobrze na trawie. Chwilami jest na niej wręcz zagubiony. Do tego trochę cyrkuje w czasie gry, zachowując się nawet jak koszykarze z Harlem Globetrotters - wspomniał Fibak. - Tym większy szacunek należy się Łukaszowi za mądrość i konsekwencję. Mimo tego zrywu Francuza nie przestraszył się, tylko wytrzymał bombardowanie i ciągle grał swój tenis, do skutku, nawet jeśli co jakiś czas rywal go mijał, gdy biegł do siatki. Gael świetnie się czuje w obronie i niektóre jego dzisiejsze zagrania były z najwyższej światowej półki, w stylu jakiego nie powstydziłby się nawet sam Rafael Nadal - uważa Fibak. - Podziwiam Łukasza, że wytrzymał tu fizycznie i psychicznie, no i dotrwał do drugiego tygodnia Wimbledonu, choć wcześniej grał trzy rundy eliminacji. Miał dość szczęśliwe losowanie, bo Monfils to wielkie nazwisko i ósmy zawodnik na świecie, ale jednak nie specjalista od gry na trawie. Mógł zawsze trafić na Federera czy Nadala i byłoby pewnie po sprawie. Owszem, Lopez to nie jest chłopak do bicia, którego w poniedziałek będzie można pogonić po korcie, ale jednak tenisista w zasięgu Łukasza, jeśli starczy mu sił i nadal będzie konsekwentnie chodził do siatki. Wierzę w niego i życzę mu kolejnego zwycięstwa, bo zasłużył tu na ćwierćfinał - zaznaczył. Fibak jako ostatni Polak w Wimbledonie dotarł do czwartej rundy w 1981 roku. Przegrał wówczas z Amerykaninem Jimmym Connorsem. Rok wcześniej osiągnął w Londynie swój najlepszy wynik - ćwierćfinał. Zobacz jak Kubot ograł Monfilsa: