Mecz Petry Kvitovej (14. WTA) z Ludmiłą Samsonową (22. WTA) w drugiej rundzie turnieju China Open zapowiadał się na wyrównany. Eksperci delikatnie większe szanse dawali jednak tej drugiej. Te opinie się sprawdziły - Rosjanka była lepsza, ale minimalnie (6:4, 7:5). Rywalizacja trwała przez godzinę i 36 minut. Kluczowe rozstrzygnięcia zapadały w drugich połowach obu setów. Czeszka weszła w spotkanie najgorzej jak tylko mogła - została przełamana już w pierwszym gemie. Udało jej się odrobić straty na 3:3, ale po chwili znowu została przełamana. Samsonowa miała dwa setbole po stronie returnu, ale wykorzystała dopiero tego trzeciego, którego miała we "własnych rękach". Coco Gauff wróciła do gry, co za forma. Wyśmienita seria dalej trwa China Open 2023. Petra Kvitova poza turniejem. Iga Świątek mogła ją spotkać dopiero w finale W drugiej odsłonie Kvitova znowu na "dzień dobry" straciła podanie, ale błyskawicznie się odłamała. Konfrontacja na korcie w Pekinie stała się zacięta. Rosjanka miała trzy szanse na "breaka" na 4:3, ale dwukrotna zwyciężczyni Wimbledonu (2011 i 2014) zachowała zimną krew. Zawodniczki nie dawały za wygraną, dochodząc do stanu 5:5. Od tamtego momentu Czeszka wygrała jednak tylko jeden punkt z ośmiu. Została przełamana do zera, a następnie nie potrafiła zdziałać zbyt wiele przy serwisie oponentki, co przesądziło o awansie. Samsonowa w trzeciej rundzie zmierzy się z Martą Kostiuk bądź Ons Jabeur. Czeka ją więc bez wątpienia wymagająca środa. Złe wieści z China Open. Nie będzie półfinału i polskiego "hat-tricka" Z kolei Kvitova nie znalazła się w gronie najlepszych szesnastu tenisistek imprezy, której była finalistką w 2014 r., ulegając wtedy w finale innej Rosjance - Marii Szarapowej. Była w innej połówce drabinki niż Iga Świątek, więc mogła się z nią spotkać dopiero w finale.