Bardzo rzadko zdarza się w tenisie sytuacja, by półfinały i finały rozgrywano w trakcie tego samego dnia. Ze względu na opóźnienia w harmonogramie do takiej sytuacji doszło jednak w niedzielę w rumuńskiej miejscowości Brasov podczas turnieju rangi ATP Challenger 75. W deblowym turnieju zanosiło się nawet na polskie starcie o końcowe trofeum. Po tym, jak Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski pokonali parę Simon Freund/Johannes Ingildsen 6:2, 6:4, szansę na uzupełnienie stawki finalistów miał Szymon Walków, który występował w duecie z reprezentantem gospodarzy - Mirceą Alexandru Jecanem. Polak i Rumun musieli jednak uznać wyższość Javiera Barranco Cosano i Nicolasa Moreno de Alborana. Hiszpan oraz Amerykanin zwyciężyli wyraźnie - 6:4, 6:1. Niesamowity finał z udziałem Drzewieckiego i Matuszewskiego. Tytuł w Rumunii nie dla Polaków Po około 90 minutach przerwy Barranco Cosano i Moreno de Alboran rozpoczęli finałową rywalizację z duetem Drzewiecki/Matuszewski. Początek spotkania przebiegał pod dyktando serwujących. Blisko przełomu było w piątym gemie, gdy Javier i Nicolas otrzymali pierwsze szanse na przełamanie - i to w dodatku aż trzy. Nie wykorzystali jednak żadnej z nich. Polacy, natchnieni wyjściem z trudniej sytuacji, nacisnęli rywali przy ich serwisie i już pierwszego z dwóch break pointów zamienili w prowadzenie 4:2. Później jeszcze bardziej powiększyli swoją przewagę i ostatecznie wygrali seta 6:3. Druga partia przyniosła totalny zwrot akcji na korcie. Hiszpan i Amerykanin wygrywali gemy seryjnie, przez co szybko zrobiło się 5:0. Po chwili Karol i Piotr w końcu dołożyli coś do swojego dorobku, ale rywale nie pozwoli już na więcej. 6:1 i o wszystkim miał rozstrzygać trzeci set w postaci super tie-breaka do 10 wygranych punktów, z zachowaniem różnicy dwóch oczek. I tak się składa, że do wyłonienia triumfatora zmagań potrzebna była właśnie gra na przewagi. Początek nic nie wskazywał jednak na to, że taka sytuacja będzie miała miejsce. Rywale prowadzili już 8-4, ale później Polacy ruszyli do odrabiania strat. Przy stanie 9-7 pojawiły się pierwsze meczbole dla Javiera i Nicolasa. Po niewykorzystanych okazjach przyszła pierwsza i druga szansa dla Drzewieckiego i Matuszewskiego - ale naszym tenisistom również brakowało postawienia stempla na końcowym triumfie. Byliśmy świadkami dramatycznej walki, gdzie oba teamy miały swoje okazje na zwycięstwo. Karol i Piotr zanotowali w sumie pięć meczboli. To jednak nie wystarczyło do wygranej. Przy czwartej szansie Hiszpan i Amerykanin zakończyli pojedynek na własną korzyść. 3:6, 6:1, 17-15 - tak brzmiał końcowy rezultat spotkania z perspektywy Javiera Barranco Cosano i Nicolasa Moreno de Alborana. Polacy dzielnie walczyli przez cały dzień, ale na koniec niedzieli zabrakło przysłowiowej kropki nad "i".