Wygrać 11 meczów z rzędu na jakimkolwiek poziomie - to jest sztuka. Taką serię miała w tym roku w tych najważniejszych rozgrywkach Iga Świątek, miała też nieco niżej Maja Chwalińska. A później jeszcze Daria Kuczer, w mniejszych turniejach ITF W35 i ITF W15. Z Igą Świątek łączy ją to, że razem walczyły choćby w wielkoszlemowych turniejach. W juniorskim US Open w 2016 roku 15-letnia wtedy zawodniczka z Raszyna odpadła w drugiej rudzie. Podobnie jak i dwa lata starsza od niej Daria Kuczer. Dziś Świątek jest największą gwiazdą w tym sporcie, Kuczer kilka lat temu wybrała studia w USA i tamtejsze zmagania akademickie. Mniej więcej rok temu wróciła do gry w europejskich zawodach ITF i krok po kroku pnie się w górę rankingu. 11. zwycięstwo z rzędu Darii Kuczer. Tym razem na mączce na włoskiej wyspie Przełomem były właśnie dwa wygrana w sierpniu turnieje - ITF W35 w Bydgoszczy, a później ITF W15 w Bielsku-Białej. Niby niewielkie, nie dające wielu punktów, ale od czegoś trzeba przecież zacząć. Po dwóch tygodniach przerwy 25-letnia tenisistka wybrała się na Sardynię - w tamtejszej miejscowości Santa Margherita di Pula odbywa się cykl turniejów na mączce. I pierwszy test po tej przerwie zaliczyła na medal. Te dwa wygrane turnieje pozwoliły Kuczer awansować na rekordowe 476. miejsce na światowej liście - w zestawieniu z 9 września. Nie daje jeszcze ono rozstawienia w takich turniejach, ale losowanie też było całkiem korzystne. Polka trafiła bowiem na znacznie niżej notowaną od siebie Włoszkę Melanię Delai, która w Santa Margherita di Pula dostała dziką kartę. I rywalka postawiła twarde warunki, ale tylko w pierwszym secie. Kuczer miała przewagę przełamania, później ją straciła, swoją wyższość udowodniła dopiero w tie-breaku (7-5). Drugą partię wygrała zaś dość łatwo, 6:1. Do awansu potrzebowała 115 minut. Przeciwniczkę pozna dopiero w środę, o ćwierćfinał będzie rywalizować zapewne w czwartek. Wiele wskazuje na to, że wpadnie na najwyżej rozstawioną w turnieju Włoszkę Nurię Brancaccio - tenisistkę z 210. miejsca w rankingu WTA. I tu o przedłużenie serii będzie trudno - a teraz na nią składa się 11 kolejnych zwycięstw i 16 wygranych z rzędu setów. Później wywalczyła jeszcze, wspólnie ze Szwedką Lisą Zaar, awans do ćwierćfinału debla - po spotkaniu, które trwało... dwie minuty i zakończyło się po czterech akcjach. Włoszki Meliss i Sigarelli zrezygnowały bowiem z gry. Na Sardynii rywalizuje także Weronika Falkowska - ona z kolei w ciągu roku zaliczyła spory spadek - z trzeciej setki światowej listy aż do szóstej. I próbuje się dźwignąć, choć idzie to bardzo ciężko. W Santa Margherita di Pula pokonała jednak pierwszą przeszkodę, we wtorek ograła inną Włoszkę z dziką kartą - Chiarę Girelli (6:2, 6:2).