Jannik Sinner przystępował do tegorocznej rywalizacji w US Open zaraz po sukcesie podczas ATP Masters 1000 w Cincinnati, ale i po ogromnym zamieszaniu, jakie pojawiły się wokół Włocha w kwestii jego problemów z przekroczenie przepisów antydopingowych. Dało się zauważyć, że lider rankingu ATP odczuł te kwestie podczas pierwszego spotkania, gdy jego rywalem był Mackenzie McDonald. Zdołał jednak w porę opanować sytuację i zaczął się rozkręcać z każdym kolejnym meczem. W 1/8 finału wyeliminował Tommy'ego Paula, a później Daniila Miedwiediewa. Podczas batalii o finał przeciwko Jackowi Draperowi przeżył moment grozy, gdy upadł na lewy nadgarstek, ale w dalszej fazie wyglądało na to, że ze zdrowiem 23-latka wszystko w porządku. Dzięki temu dostał ogromną szansę na drugi wielkoszlemowy skalp w tym sezonie. Zwłaszcza, że jego rywalem w walce o tytuł okazał się Taylor Fritz - debiutant w finale imprezy tej rangi. Amerykanin pokonał po drodze kilku uznanych rywali. Zaczęło się od Matteo Berrettiniego, później przyszli Casper Ruud i Alexander Zverev. Podczas półfinału ze swoim rodakiem Francesem Tiafoe wyszedł z poważnych opresji, wracając ze stanu 1-2 w setach. Tą wygraną zapewnił sobie już awans na 7. miejsce w rankingu ATP, wyprzedzając Huberta Hurkacza. W przypadku ew. zwycięstwa w finale mógł przedostać się jeszcze "oczko" wyżej, nad Andrieja Rublowa. Niedzielne wydarzenia rozgrywane były na oczach wielu gwiazd. Na trybunach zasiadła m.in. Taylor Swift. Jannik Sinner triumfatorem US Open. Zryw Taylora Fritza w trzecim secie na nic Początek finału był dość nerwowy z obu stron. W gemie otwarcia Sinner dostał dwa break pointy i przy ostatniej okazji Fritz zagrał fatalnego smecza, bo po którym doszło do przełamania. Włoch wyszedł na prowadzenie 2:0, ale nie nacieszył się zbyt długo przewagą. Wkrótce sam oddał breaka po tym, jak posłał drive volley prosto w siatkę. Kilka minut później mógł je odzyskać, ale Taylor wyszedł z opresji i po raz pierwszy wyszedł na czoło. Końcówka seta należała jednak do zawodnika bardziej ogranego w meczach o taką stawkę. Od stanu 2:3 lider rankingu ATP zgarnął aż cztery gemy z rzędu i wygrał premierową odsłonę 6:3. Przez większość drugiej partii obserwowaliśmy typowy mecz z męskiego tenisa. Obaj mocno pilnowali własnych gemów serwisowych, nie widzieliśmy żadnych okazji na przełamanie. Taki stan rzeczy utrzymał się aż do dziesiątego gema, gdy Amerykanin podawał po pozostanie w grze o triumf w secie. Pojawiła się większa presja i Fritz jej nie uniósł. Sinner nagle dostał dwa setbole i już przy pierwszym z nich doszło do zamknięcia tej części spotkania rezultatem 6:4. Trzecia odsłona mogła rozpocząć się doskonale dla Amerykanina. Na "dzień dobry" miał 40-0 przy serwisie przeciwnika, ale Jannik w doskonałym stylu oddalił zagrożenie. W szóstym gemie to Włoch mógł wyjść na prowadzenie 4-2, ale Taylor zdołał jeszcze utrzymać się w grze. Trybuny zaczęły wiwatować, a jeszcze głośniej zrobiło się kilka minut później, gdy doszło do przełamania na korzyść Fritza po podwójnym błędzie serwisowym Sinnera. Potem zrobiło się 5:3 dla tenisisty z USA, ale to nie wystarczyło do spokojnej zamknięcia partii. Lider rankingu ATP chciał zrobić wszystko, by jeszcze dać sobie szansę na wygranie pojedynku w trzech seta. Udało mu się wrócić do gry, wyrównał na 5:5. Amerykanin nie zdołał już podnieść się po tym ciosie. Rozpędzony Jannik zgarnął na koniec spotkania łącznie cztery gemy z rzędu i wygrał cały pojedynek 6:3, 6:4, 7:5. Dla tenisisty z Italii to drugi tytuł wielkoszlemowy w tym sezonie oraz całej karierze. Podobnie jak Aryna Sabalenka, zdominował rywalizację na kortach twardych w najważniejszych imprezach tego roku. Do skalpu z Australian Open dołożył teraz triumf na US Open. Dzięki temu zbudował bardzo solidną zaliczkę w rankingu ATP. W najnowszym zestawieniu będzie posiadał 11180 "oczek", co przełoży się na 4105 pkt przewagi nad drugim Alexandrem Zverevem. Podium zamknie Carlos Alcaraz (6690 pkt), a tuż za nim znajdzie się Novak Djoković (5560 pkt).