Duet Łukasz Kubot - Szymon Walków wygrał w wimbledońskim turnieju jeden mecz - z Amerykaninem Maximem Cressym oraz Hiszpanem Felicianem Lopezem 6:2, 7:5, 6:3. Niestety w drugiej rundzie nie sprostali parze chorwacko-amerykańskiej Ivan Dodig - Austin Krajicek 6:7 (6-8), 3:6, 2:6. Po meczu obaj sprawiali wrażenie mocno przybitych, co w pełni zrozumiałe - dodatkowo na Kubota spadła informacja o konieczności wycofania z rywalizacji w mikstach. CZYTAJ TAKŻE: "Iga, kocham Cię!". Trudna miłość do londyńskiej trawy - Mimo że przegraliśmy z Szymonem, długo zapamiętam ten Wimbledon, mam stąd piękne wspomnienia. Od pierwszego dnia, kiedy tu przyjechaliśmy, zrobiliśmy kawał dobrej roboty i było to widać na korcie. Był to nasz pierwszy turniej razem, ale odbieram go bardzo pozytywnie. Rozegraliśmy dwa dobre mecze. Szymon pokazywał, że ma predyspozycje, żeby być między najlepszymi tenisistami. Wierzę, że teraz dostanie "kopa" i przebije się do najlepszej pięćdziesiątki - ocenił występ mistrz Wimbledonu (w parze z Brazylijczykiem Marcelo Melo) z 2017 roku. 40-letni Kubot wciąż ma ambicje kontynuowania kariery, ale bardzo potrzebuje punktów rankingowych, by nie wypaść z grona deblistów, którzy będą kwalifikować się do dużych turniejów. W grudniu ubiegłego roku przeszedł operację kolana, która wykluczyła go z udziału w Australian Open. W turnieju Rolanda Garrosa, w duecie z Francuzem Edouardem Rogerem-Vasselinem, zakończył udział na drugiej rundzie. Potem, z powodu zbyt niskiego rankingu, nie dostał się do dwóch turniejów na kortach trawiastych przed Wimbledonem. - Bolało mnie to, bo trenowałem, ale nie mogłem grać. Bardzo żałuję też, że nie ma punktów w tegorocznym Wimbledonie, pokrzyżowało mi to plany, bo liczyłem na to, a na dodatek stracę punkty za poprzedni rok. Nie ode mnie to jednak zależy, i trzeba iść dalej - przekonuje tenisista rodem z Bolesławca. - Nie ukryję pesela, mam swoje ograniczenia, choćby każda zmiana nawierzchni to dla mnie już kłopot. Ale mam jeszcze chęć do gry, motywację i sprawia mi to przyjemność. Jeżeli ciało pozwoli, będę starał się występować i walczyć o jak najwyższe miejsce w rankingu i mam nadzieję, że o nazwisku Kubot jeszcze będzie głośno. Tenis. Łukasz Kubot korzysta z zamrożonego rankingu Notowany na 112. miejscu na deblowej liście ATP Polak korzysta na razie z tzw. zamrożonego rankingu, który pozwala zawodnikom po kontuzjach występować w kilku dużych turniejach na podstawie miejsca, które zajmowali przed przerwą w grze. - Zostało mi 6-7 turniejów do końca roku. Chciałbym skorzystać z niego w lipcowo-sierpniowych turniejach Masters Series za oceanem, najpierw w Cincinnati, potem w US Open. Niewykluczone, że dostanę się też do Waszyngtonu. Ostatnie miejsca z zamrożonego rankingu chciałbym zostawić na turnieje w Azji oraz halowe w Wiedniu i Paryżu. Jeżeli nie zdobędę w nich punktów, zniknę z deblowej mapy - zauważa tenisista. Deblowy lider światowego rankingu z 2018 roku szuka partnera do gry w najbliższych turniejach - w turniejach za oceanem nie może brać pod uwagę Walkowa, ponieważ ten ma za niski ranking. - Chciałbym zagrać cykl z jednym partnerem, żeby mieć powtarzalność, popracować nad paroma elementami. Z doświadczenia wiem, że to jedyna szansa, żeby zrobić postęp i zdobyć wynik jako drużyna. Każdy tydzień z innym partnerem to loteria, ale zobaczymy, jak się to poukłada. Potrzebuję rytmu meczowego, dlatego nieuniknione, że za tydzień zagram w mistrzostwach Polski w Bytomiu - informuje Kubot. Tenis. Łukasz Kubot dostał dwa ciosy W piątek wieczorem spadły na niego dwa ciosy - zaraz po porażce deblowej dowiedział się, że jego partnerka w grze mieszanej Marta Kostiuk, doznała kontuzji w meczu deblowym i wycofała się z Wimbledonu. Wcześniej Ukrainka szukała partnera do wspólnego występu w Wimbledonie za pośrednictwem... Twittera. Kubot trafił do niej za namową Walkowa. - Chciałem w Wimbledonie zagrać z Polką, ale potrzebny był też odpowiedni ranking. Alicja Rosolska miała swoje plany i ja to szanuję (zagrała z Nowozelandczykiem Michaelem Venusem - przyp. red.), pytałem Magdy Linette, ale ona nie chciała grać aż w trzech konkurencjach (poznanianka wystąpiła w Londynie w singlu i w deblu, odpadła w pierwszych rundach). I potem informację o Marcie przekazał mi Szymon, więc się umówiliśmy. Niestety złapała kontuzję, zdarza się... Muszę się z tym pogodzić, ale chciałbym jeszcze kiedyś na Wimbledon wrócić - kończy Łukasz Kubot. Z Londynu - Tomasz Mucha, Interia