Do tej pory tenis bardzo mocno trzymał się swoich tradycyjnych reguł, a zawodnicy przez całe spotkanie byli skazani na siebie. Trenerzy mogli co najwyżej pokrzykiwać, dodając im otuchy. Nie mogli jednak wpływać na ewentualną zmianę sposobu gry, serwowania itp. Z tym tenisista zostawał sam i od jego wyczucia zależało, czy trzymał się wcześniej ustalonego planu czy coś zmieniał. Jednak już podczas styczniowego Australian Open ta zasada przestała obowiązywać. Trenerzy zaczęli pomagać zawodnikom również w trakcie spotkań, co, jak informuje "The Telegraph" zdało egzamin na tyle, że w ślad za Australijczykami chcą pójść również inni. Czytaj także: Radwańska ostrzega Igę Świątek Na wprowadzenie nowych przepisów chcą zdecydować się również organizatorzy Wimbledonu i turnieju na kortach Rolanda Garrosa. I to już od tegorocznej edycji, co pozwoliłoby w dużym stopniu ujednolicić przepisy na największych turniejach. Do tej pory konserwatywni Brytyjczycy byli przeciwko tym zmianom, natomiast najwidoczniej w Australian Open wypadło to na tyle dobrze, że i oni przekonali się do zmian. Na pewno mogą one znacząco wpłynąć na przebieg gry, choć o rewolucji nie ma mowy.