Dla Emmy Navarro rok 2024 był przełomowy. Amerykanka w styczniu wygrała swój pierwszy w karierze turniej rangi WTA (triumfowała w Hobart), docierała też do ćwierćfinałów Wimbledonu i Australian Open, a w US Open zagrała w półfinale. Dzięki tym występom 23-latka po raz pierwszy w karierze zameldowała się w czołowej dziesiątce światowego rankingu. Obecnie plasuje się na dziewiątym miejscu. Navarro sezon rozpoczęła od wpadki w Brisbane, bo szybko odpadła po sensacyjnej porażce z Kimberly Birrell. Później w Adelajdzie poszło jej już o wiele lepiej - dotarła do ćwierćfinału, w którym przegrała z Ludmiłą Samsonową. Na tym samym etapie pożegnała się z Australian Open po starciu z Igą Świątek, z którą ugrała zaledwie trzy gemy. Jeszcze słabszy występ niż w Melbourne zaliczyła w Dosze, gdzie już w drugiej rundzie przegrała z Leylah Fernandez. Przed turniejem w Dubaju trudno było upatrywać Amerykankę w roli faworytki. Ba, mimo wysokiej pozycji w rankingu nie była murowaną faworytką meczu drugiej rundy Belindą Bencić, który z powodu opadów deszczu przeniesiono z wtorku na środę. Reprezentantka Szwajcarii wprawdzie jest dopiero 66. tenisistką rankingu, ale ostatnio wygrała turniej w Abu Zabi (po drodze wyeliminowała m.in. Jelenę Rybakinę) i potwierdziła, że jest w wysokiej formie, chociaż 10 miesięcy temu urodziła dziecko. Głośno o tym, co zrobiła Iga Świątek, WTA reaguje. Padają mocne słowa Turniej WTA w Dubaju. Wielkie emocje w meczu Emma Navarro - Belinda Bencić Pierwszy set meczu Navarro z Bencić był bardzo zacięty, a gra toczyła się gem za gem. Reprezentantka Szwajcarii wprawdzie już w trzecim gemie wypracowała break pointa, ale Amerykanka wyszła z opresji i utrzymała podanie. Działo się także w szóstym gemie - tym razem to dziewiąta rakieta świata miała okazję na przełamanie, jednak jej nie wykorzystała. Przy stanie 6:5 dla Navarro Bencić serwowała na utrzymanie się w secie. Amerykanka wówczas błysnęła kapitalnym forhendem i po kilku efektownych akcjach wypracowała piłki setowe. 66. zawodniczka rankingu potwierdziła jednak, że potrafi grać pod presją. Wciągnęła rywalkę w dłuższe wymiany, zmuszając Amerykankę do błędów. I doprowadziła do gry na równowagi, a następnie obroniła podanie i przedłużyła swoje szanse na wygranie seta w tie-breaku. W tym górą była Navarro, która po secie trwającym 70 minut wygrała 7:6(6). Bencić szybko podniosła się po przegranym pierwszym secie. Przy pierwszej okazji przełamała rywalkę i chociaż po chwili ta odpowiedziała przełamaniem powrotnym, to przewaga mistrzyni olimpijskiej z Tokio zaczęła coraz wyraźniej się zarysowywać. Przy stanie 4:1 stało się jasne, że Navarro musi wejść na wyższy poziom, jeśli chce odwrócić losy partii. Tak się jednak nie stało - Bencić wygrała 6:2 i doprowadziła do trzeciego seta. Navarro na przegraną partię zareagowała w najlepszy możliwy sposób, bo przy pierwszej okazji przełamała Bencić. Ta po chwili zrewanżowała się rywalce, a w kolejnych gemach znowu byliśmy świadkami wykorzystanych break pointów. Jako pierwsza podanie obroniła Navarro (4:2), która prowadzenia nie oddała już do końca partii, pieczętując zwyciestwo w trwającym 2 godziny i 34 minuty meczu 7:6(6), 2:6, 6:3). W trzeciej rundzie Amerykanka zagra z Soraną Cirsteą, która wyeliminowała Alycię Parks. Skandal w Dubaju, Raducanu we łzach. WTA reaguje. Mężczyzna został wyrzucony z turnieju