Od pewnego czasu Tomasz Berkieta rozwija swoje umiejętności pod okiem byłego szkoleniowca Igi Świątek - Piotra Sierzputowskiego. Na dodatek rozwój motoryczny młodego Polaka wspiera aktualny trener od przygotowania fizycznego raszynianki - Maciej Ryszczuk. Dzięki świetnej grze w Paryżu, 17-latek po raz drugi w karierze znalazł się na etapie najlepszej "4" w imprezie wielkoszlemowej na poziomie juniorskim. Wcześniej miało to miejsce przed rokiem, w Australian Open. Na drodze do półfinału Berkieta stracił tylko jednego seta, w meczu 1/8 finału z Brytyjczykiem - Charlie Robertsonem. Fazę później naszemu zawodnikowi poszło już o wiele łatwiej, mimo że musiał się mierzyć nie tylko z rywalem, ale także francuską publiką. Bez większych problemów pokonał jednak Moise Kouame 6:3, 6:2. O miejsce w decydującym starciu o tytuł przyszło mu rywalizować z Lorenzo Carbonim. Włoch w ćwierćfinale pokonał lidera rankingu ITF juniorów - Reia Sakamoto. Tomasz Berkieta w finale juniorskiego Roland Garros. Zagra o swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł Na początku meczu obaj tenisiści mocno pilnowali swoich podań. Pierwszych break pointów doczekaliśmy się dopiero w... ósmym gemie. Wtedy Polak zdołał zepchnąć rywala do głębokiej defensywy i za drugą okazją przełamał Włocha. Przy stanie 5:3 Berkieta serwował po zwycięstwo w premierowej partii. Miał nawet setbola, ale nie wykorzystał go. Po chwili wkradło się kilka błędów i Carboni zdołał odrobić straty. W dwunastym gemie pojawił się cień szansy na to, by nasz tenisista zdołał jednak rozstrzygnąć seta przed tie-breakiem. Prowadził 30-15 przy podaniu przeciwnika, ale od tego momentu punkty zdobywał wyłącznie Lorenzo. Decydująca rozgrywka była niezwykle wyrównana, do stanu 3-3. Wtedy Berkieta zagrał niezwykle skutecznie, na własnych warunkach. Wygrał cztery akcje z rzędu, a partię zakończył wynikiem 7:6(3), kończąc ją efektownym returnem z backhandu. Obaj zawodnicy świetnie prezentowali się przy własnym podaniu przez większość drugiego seta. Pierwsza okazja na przełamanie pojawiła się dopiero w dziewiątym gemie. Polak mógł prowadzić 5:4 i serwować po awans do finału, ale rywal wydostał się z opresji. Chwilę później to Berkieta zmagał się z trudnościami. Tomasz miał dwie szanse na wyrównanie, jednak to nie wystarczyło. Wkradły się nerwy i pojawiły się kosztowne pomyłki. Rywal otrzymał setbola, a przy nim - nasz tenisista zrobił podwójny błąd serwisowy. 6:4 dla Carboniego i decydująca partia. Rywal kontynuował świetną serię na początku trzeciego seta. Wygrał gema do zera, potem starał się naciskać przy serwisie Polaka. Na szczęście tym razem Berkieta przetrwał trudny moment, nie doszło do break pointów dla Włocha. Chwilę później to nasz zawodnik ruszył do ataku. Wywalczył sobie okazję, a przy niej to Lorenzo popełnił błąd. Wydawało się, że Tomasz jest na dobrej drodze, by wyjść na prowadzenie 3:1. Mimo wyraźnej przewagi przy własnym podaniu pojawiły się jednak szanse dla rywala na wyrównanie. Przy drugiej nasz junior nie trafił z forehandu i zrobiło się 2:2. To nie był koniec problemów zawodnika z Warszawy. W szóstym gemie rywal miał break pointa na 4:2, ale tym razem Polak wyszedł z opresji i to w dodatku na własnych warunkach. Emocje zaczęły odgrywać coraz większą rolę. Podbudowany Berkieta nacisnął rywala przy jego podaniu, wypracowywał sobie kolejne break pointy, aż przy trzeciej okazji Carboni popełnił podwójny błąd serwisowy i doszło do przełamania. Tomaszowi nie udało się jednak potwierdzić przewagi, po chwili znów stracił własne podanie. Momentum znów przeszło na stronę Włocha, który dodatkowo zaczął zagrzewać kibiców do coraz głośniejszego dopingu. Wygrał gema do zera i zrobiło się 5:4 dla tenisisty z Italii. Będący pod presją Berkieta odpowiedział tym samym. W dwunastym gemie sytuacja zrobiła się jednak krytyczna. Lorenzo otrzymał w sumie trzy piłki meczowe, ale mimo to Polak nie wstrzymywał ręki i doprowadził do tie-breaka. Decydująca rozgrywka od początku układała się po myśli Tomasza. Już na "dzień dobry" wypracował sobie trzypunktową przewagę i nie pozwolił się dogonić przeciwnikowi. Ostatecznie wygrał mecz 7:6(3), 4:6, 7:6(4). Cały pojedynek potrwał w sumie 2 godziny i 47 minut. Finałowym rywalem będzie rozstawiony z "5" Kaylan Bigun. Amerykanin dość niespodziewanie pokonał wicelidera juniorskiego rankingu ITF - Joela Josefa Schwaerzlera 2:6, 6:3, 6:4. Austriak zwyciężył w niedawnym finale turnieju rangi ATP Challenger z Kamilem Majchrzakiem.