Polscy kibice tenisa żyją sukcesami Igi Świątek, występami w wielkich turniejach Magdy Linette czy Magdaleny Fręch, ale o sukcesach marzą też inne zawodniczki, często młode, które starają się piąć w rankingu poprzez turnieje ITF. Jesienią zeszłego roku ogromny postęp zrobiła Martyna Kubka, która na liście WTA w kilka miesięcy przesunęła się o 200 miejsc. Wygrała swój pierwszy zawodowy turniej w Szarm el-Szejk, w kilku innych też błysnęła. Przede wszystkim jednak doskonale spisywała się w rywalizacjach deblowych, tu już jest wśród dwunastu najlepszych zawodniczek na świecie, w sobotę cieszyła się z triumfu w Solarino na Sycylii. Być może teraz dorzuci do tego jeszcze podobną radość po występach singlowych. Świetny początek Martyny Kubki, szybkie przełamanie. Polka wykorzystała tę szansę Polka pozostała bowiem w pobliżu historycznych Syrakuz na kolejny tydzień, tu odbywa się drugi turniej ITF rangi W35, z pulą nagród 25 tys. dolarów. Jest on o tyle nietypowy, że zawodniczki rywalizują nie na kortach ziemnych, a z dywanową nawierzchnią, do tego na powietrzu. Dziś akurat pogoda dawała im się mocno we znaki - wiatr był momentami tak mocny, że przypominał trochę to, co działo się w ostatnim WTA Finals w Cancun. Tenisistki miały początkowo problemy ze zmieszczeniem się w karo, gdy serwowały piłkę z wiatrem. Losowanie nie było dla Polki wybitnie szczęśliwe, trafiła bowiem na rozstawioną z czwórką Bułgarkę Izabełłę Szinikową, zawodniczkę z połowy trzeciej setki listy WTA. W zeszłym tygodniu zmierzyły się na korcie, ale w... deblu. Wtedy z awansu do finału cieszyła się Polka, wygrała wspólnie z Tajwanką Chia Yi Tsao trzecią partię 10:7. A następnie sięgnęły po tytuł. Dziś Kubka świetnie zaczęła spotkanie, choć sama miała w pierwszym gemie niemałe problemy z serwisem, to za chwilę przełamała rywalkę. I wkrótce odskoczyła na 3:0, wygrywając pięć kolejnych akcji od stanu 0:40. Tę przewagę utrzymała już do końca partii, a rywalka często irytowała się po nieudanych zagraniach. I głośno krzyczała. Polka miała sporą przewagę, za chwilę Bułgarka serwowała po awans. Rozstrzygnął jednak tie-break Może gdyby Polka wykorzystała niedyspozycję Bułgarski na początku drugiego seta, nie musiałaby czekać w nerwach aż tak długo. Sama bowiem prowadziła 40:0, gdy zagrywała Szinikowa. Kubka próbowała grać płasko, musiała też atakować, bo każde jej pasywne zagranie Bułgarka zamieniała w agresywną odpowiedź. Były długie momenty, że Polce udawało się to nieźle, były jednak i serie kolejnych uderzeń w siatkę. Do piątego gema obie wygrywały swoje podania, wtedy Polka została przełamana. I jak w pierwszej partii, okazał się to kluczowy moment w secie. Doszło więc do trzeciej partii, decydującej, a w niej Polka miała już wszystko w swoich rękach. Zdenerwowana Szinikowa "podarowała" jej gema na 3:1, popełniając w nim dwa podwójne błędy. I wtedy 22-letnia Kubka wpadła w dołek, za chwilę przegrywała już 4:5, rywalka serwowała po zwycięstwo w całym meczu. Nie wykorzystała tej szansy, Polka wyrównała, doszło do tie-breaka. A w nim od stanu 2:2 punktowała już tylko niżej notowana z tenisistek. W czwartek o ćwierćfinał Kubka zagra z lepszą zawodniczką z pary Laura Hieratanta (Finlandia) - Sofia Szapatawa (Gruzja). Turniej ITF W35 w Solarino (korty dywanowe). Pierwsza runda Martyna Kubka (Polska) - Izabełła Szinikowa (Bułgaria, 4) 6:3, 3:6, 7:6 (2)