- Przez ostatnie kilka tygodni odczuwałem lekki dyskomfort w prawym kolanie, ale nie miałem żadnej kontuzji, która by mnie niepokoiła. Zagrałem z tym w kilku turniejach i aż do dzisiaj nie było żadnych problemów. Wziąłem leki przeciwbólowe i one zaczęły działać od końcówki czwartego seta, a potem w piątym nie czułem już bólu. Nie wiem, czy będę mógł zagrać w ćwierćfinale, musimy poczekać i zobaczymy - mówił na konferencji prasowej po meczu czwartej rundy z Francisco Cerundolo Novak Djoković. Legenda tenisa mówi o Świątek, co za słowa. Można się złapać za głowę Podczas tego spotkania Serb miał spore problemy z kolanem, na tyle poważne, że kilkukrotnie prosił lekarzy o pomoc, a gdy same masaże nie pomagały, to obrońca tytułu zdecydował się na zażycie leków przeciwbólowych, które miały pomóc dokończyć mu mecz. Tak się faktycznie stało, a ostatnia godzina rywalizacji z Argentyńczykiem była wręcz popisem serbskiego mistrza, a w niektóre zagrania trudno było uwierzyć. Ostatecznie po ponad czterech godzinach walki Djoković wygrał 3:2 i awansował do ćwierćfinału. Koniec sezonu dla Djokovicia? Fatalna diagnoza W tym jednak nie zagra. Taką decyzję podjął po badaniach rezonansem magnetycznym, które przeprowadzone zostały we wtorkowe popołudnie. Wykazały bowiem one, że u Djokovicia zdiagnozowano uszkodzenie łąkotki przyśrodkowej w prawym kolanie. Nie jest jak na razie znany poziom tego uszkodzenia. Bardzo istotną kwestią w tym kontekście będzie to, czy mówimy jedynie o naderwaniu, czy zerwaniu. Ta druga diagnoza będzie poważnym ciosem dla Serba. "Jest mi bardzo przykro ogłosić, że muszę wycofać się z Rolanda Garrosa. Grałem całym sercem i we wczorajszym meczu dałem z siebie wszystko i niestety z powodu uszkodzenia łąkotki przyśrodkowej w prawym kolanie, mój zespół i ja musieliśmy podjąć trudną decyzję po dokładnym rozważeniu i konsultacjach" - napisał na swoim Instagramie obrońca tytułu, który wycofując się z Roland Garros stracił także szansę na obronę pozycji lidera rankingu ATP. Nowym numerem jeden wirtualnie został już Jannik Sinner. Zaskakujące doniesienia ws. rywala Huberta Hurkacza. Wieszczą romans. I to z kim Czekaliśmy na pierwsze doniesienia o stanie zdrowia Serba w kontekście dwóch wielkich turniejów, które przed nami. Mowa o Wimbledonie, gdzie Djoković rok temu przegrał w finale, oraz igrzyskach olimpijskich w Paryżu, a więc turnieju, w którym 37-latek jeszcze nie wygrał. Jak się okazuje, te wieści, które płyną z mediów, są bardzo złe. Dziennikarze bowiem informują, że przerwa Serba będzie dość długa i z pewnością nie zobaczymy go na Wimbledonie. Według francuskiego "L'Equipe" bowiem nie obejrzymy Djokovicia na światowych kortach przez przynajmniej najbliższe trzy tygodnie, taki jest minimalny cel rekonwalescencji po operacji, której w środowy poranek w Paryżu miał się poddać doświadczony tenisista. Ważne jest jednak to, że w tym przypadku dużo zależy od tego, jak zareaguje organizm Serba na zabieg, a ten zawodnik akurat nigdy nie był zbyt chętny na przechodzennie różnego rodzaju interwencji chirurgicznych. Jeśli te wszystkie doniesienia się potwierdzą, to Djokovicia na pewno nie zobaczymy na jego ukochanym Wimbledonie, a cel 37-latka jest obecnie bardzo jasny. Mowa rzecz jasna o powrocie do gry na igrzyska olimpijskie w Paryżu. Djoković wciąż marzy o złotym medalu tej imprezy i prawdopdobnie najbliższy turniej, jest dla niego ostatnią szansą na zdobycie tego krążka. Dziennikarze zapowiadają, że powrót do treningów Serba powinniśmy zobaczyć w okolicach początku lipca, jeśli wszystko się dobrze ułoży.