Drakońska kara w tenisie. ITIA potwierdza na finiszu chińskich zmagań. Polski wątek w CV
Jeszcze tylko przez mniej więcej miesiąc tenisowi kibice będą mogli oglądać w akcji swoich ulubieńców ze światowego topu, kończą się powoli turnieje rangi 1000 w Wuhanie i Szanghaju. W swoich pracach zaś przez cały rok nie ustępuje Międzynarodowej Agencji Integralności Tenisa, którą fani poznali dokładnie choćby po zeszłorocznych sprawach antydopingowych Jannika Sinnera i Igi Świątek. ITIA właśnie ogłosiła dwa kolejne zawieszenia - w obu przypadkach dotyczą zawodników, którzy występowali w Polsce. A jeden z nich ograł tu Jerzego Janowicza.

Tenisowe zmagania wkraczają w ostatnią fazę sezonu, panie kończą właśnie dziesiątym w tym sezonie turniej rangi 1000 w Wuhanie, w ATP poznaliśmy właśnie finalistów Mastersa w Szanghaju. W obu przypadkach pary finałowe są dość niespodziewane, choć ta u panów - wręcz sensacyjna. Raczej nikt nie zakładał, by o tytuł jednego z największych turniejów mogli rywalizować Arthur Rinderknech i Valentin Vacherot. Monakijczyk był przed turniejem na początku trzeciej setki rankingu, zapewnił sobie awans o 146 pozycji (58. lokata), a jeśli wygra finał, będzie 40.
W cieniu tych wszystkich wielkich wydarzeń trwa praca ITIA, czyli Międzynarodowej Agencji Integralności Tenisa, która odpowiada za czystość w tej dyscyplinie, przeciwdziała dopingowi i hazardowi. Rok temu też o jej działaniach było bardzo głośno, zwłaszcza po pozytywnych wynikach badań próbek Igi Świątek (została zawieszona na 30 dni) oraz Jannika Sinnera (musiał pauzować przez trzy miesiące, już w tym roku).
Międzynarodowa Agencja Integralności Tenisa aktywnie działa. Jeden się nie odwołał, drugi skierował sprawę do sądu. I dostał potężny wyrok
Teraz w cieniu zmagań w Chinach ITIA ogłosiła dwie decyzje, w obu przypadkach ciekawy jest wątek związany ze zmaganiami w Polsce.
Niespełna trzy tygodnie temu organizacja wysłała informację do Hindusa Parikshita Somaniego informację, że podczas challengera ATP w Astanie pod koniec lipca przeprowadzone tam badanie antydopingowe wykazało obecność w jego organizmie trimtetazydyny, czyli tej samej substancji, której śladowe ilości znaleziono 14 miesięcy temu w Cincinnati u Świątek. Polka natychmiast odwołała się od tej decyzji, szybko znalazła zanieczyszczone oryginalne tabletki melatoniny. Stąd brak natychmiastowej informacji ze strony ITIA i wyjaśnianie sytuacji w zaciszu.
Jak informuje ITIA, Somani dotąd nie złożył odwołania, został więc formalnie zawieszony. Jeśli nie wyjaśni sprawy, prawdopodobnie czeka go długa dyskwalifikacja. Straci też punkty i nagrody finansowe za starty od początku sierpnia, a pierwszy z nich miał miejsce w... challengerze ATP w Kozerkach. Wystąpił tam w deblu, przegrał już pierwsze spotkanie, dostał za to... 265 euro. Wtedy zajmował miejsce na początku czwartej setki w rankingu deblistów, teraz jest w trzeciej setce.
Znacznie ciekawsza jest sprawa 30-letniego Gonçalo Oliveiry - urodzonego w Portugalii i do końca 2023 roku reprezentującego ten kraj. A od poprzedniego grającego już dla Wenezueli.
To zawodnik, który był już nawet w drugiej setce rankingu, często walczył z polskimi tenisistami, zaś w 2017 roku dotarł do półfinału challengera ATP w Poznaniu. W drugiej rundzie ograł wtedy Jerzego Janowicza, czyli byłego triumfatora tej imprezy.

Oliveira został zawieszony na początku stycznia, jego test antydopingowy przeprowadzono 11 miesięcy temu podczas turnieju ATP w Meksyku. I wykryto metamfetaminę. Wenezuelczyk tłumaczył, że może to być wynikiem... pocałunku lub zanieczyszczeń środowiskowych, ale nie dostarczył żadnego dowodu, że jego działanie były nieumyślne. A mówimy o zawodniku, który był 77. w rankingu ATP deblistów.
Oliveira odwołał się od tej decyzji, sprawę badał sąd w Londynie. I wydał wyrok - czteroletnia dyskwalifikacja dla tenisisty. Będzie obowiązywała do 16 stycznia 2029 roku. Wenezuelczyk będzie wówczas tuż przed 34. urodzinami.











