Początkowo turniej na trawie w Berlinie miał mieć jedną faworytkę. Mowa rzecz jasna o Idze Świątek. Polka jednak kilka dni po wygraniu rywalizacji na kortach imienia Rolanda Garrosa ogłosiła, że w stolicy Niemiec się nie pojawi, gdyż obecnie ważniejszy dla niej jest odpoczynek. Wobec tej decyzji grono kandydatek do zwycięstwa automatycznie zwiększyło się o przynajmniej trzy tenisistki, a więc Coco Gauff, która jest rozstawiona z jedynką, Arynę Sabalenkę oraz Jelenę Rybakinę. Kapitalna wiadomość dla Huberta Hurkacza, jeszcze przed meczem. Rywal wypada z gry Wydawało się jednak, że Kazaszkę w meczu drugiej rundy czekać będzie potwornie trudne zadanie. Czwarta rakieta świata w spotkaniu o trzecią rundę rywalizacji miała bowiem mierzyć się ze zwyciężczynią pojedynku między Weroniką Kudermietową i Ludmiłą Samsonową. Faworytką tego spotkania była oczywiście zdecydowanie wyżej notowana Samsonowa, która kilka dni temu wygrała na trawie turniej w Hertogenbosch, pokonując w finale Biankę Andrescu. Los sprzyjał Rybakinie. Uniknęła groźnej rywalki Takie rozstrzygnięcie byłoby dla Rybakina fatalną wiadomością, bowiem Samsonową śmiało można nazwać "zmorą", czy też "małym koszmarem" Kazaszki. Wystarczy spojrzeć na bilans ich dotychczasowych pojedynków, a ten jest bardzo korzystny dla Samsonowej. Obie tenisistki mierzyły się ze sobą w przeszłości pięć razy i aż czterokrotnie górą była ta niżej notowana. Nigdy jednak nie miały okazji spotkać się na nawierzchni trawiastej i nie wydarzy się to także w Berlinie. Odrodzenie Polki po 0:6, dramatyczna końcówka w portowym Ystad. Trzy godziny emocji Samsonowa bowiem po dobrym początku pojedynku z Kudermietową nie utrzymała tempa i wygrała ledwie jednego - pierwszego seta (6:3). Dwa kolejne padły łupem niżej notowanej z tenisistek, która wygrała je dwukrotnie rezultatami 6:4, a więc z przewagą jednego przełamania. To oczywiście znakomita informacja dla Rybakiny, która starcia z Kudermietową wspomina akurat bardzo dobrze. Obie zawodniczki mierzyły się ze sobą cztery razy i w każdym z przypadków po ostatniej rozegranej piłce cieszyć się mogła właśnie Kazaszka.