Dopiero co grała w finale, teraz klęska. Niespodzianka już na start w Wuhan
Emiliana Arango w połowie września zagrała w finale turnieju WTA 500 w Guadalajarze, po świetnym występie w Meksyku przeniosła się z kolei do Azji. W Pekinie wystąpiła jako "szczęśliwa przegrana" kwalifikacji, ale wygrała tylko jeden mecz, z kolei w Wuhan ponownie spróbowała swoich sił w eliminacjach. W tych zawiodła, ulegając w starciu z niżej notowaną zawodniczką. Doszło więc do przykrej powtórki z Pekinu, kiedy to Kolumbijka przegrała kwalifikacje i musiała liczyć na wycofanie się rywalek.

Emiliana Arango ma za sobą bardzo udany początek roku - w lutym wygrała turniej WTA 125 w Cancun, dwa tygodnie później dotarła do finału bardziej prestiżowej imprezy WTA 500 w Meridzie, gdzie musiała uznać wyższość Emmy Navarro. O tym, że niespełna 25-letniej tenisistce z Kolumbii bardzo odpowiada gra w Meksyku, po raz kolejny przekonaliśmy się we wrześniu.
Arango ponownie dotarła do finału, tym razem turnieju WTA 500 w Guadalajarze. W tym musiała wprawdzie uznać wyższość Ivy Jovic, ale pokazała, że jest w dobrej formie. Po przenosinach do Azji stanęła przed szansą, by potwierdzić to w prestiżowych tysięcznikach. W tych, z racji dopiero 50. pozycji rankingu, musiała startować w kwalifikacjach.
Finalistka z Guadalajary zmagania w Pekinie rozpoczęła od pokonania w pierwszej rundzie kwalifikacji Yushan Shao, w drugiej przegrała z kolei z Ellą Seidel. Z racji rozstawienia z numerem 1 miała jednak spore szanse, by wejść do drabinki głównej jako "szczęśliwa przegrana". Tak też się stało, zastąpiła Yafan Wang. W pierwszej rundzie poradziła sobie z Suzan Lamens (6:3, 6:3), w drugiej uległa Qinwen Zheng.
WTA 1000 Wuhan. Emiliana Arango przegrała w kwalifikacjach
Arango po porażce w Pekinie przeniosła się do Wuhan, tam ponownie zaczęła od kwalifikacji. Ponownie była wysoko rozstawiona, przystąpiła do eliminacji z "2". Na start mocno męczyła się z Anną Bondar, awans przypieczętowała dopiero po tie-breaku w trzecim secie. W finale kwalifikacji zmierzyła się z rozstawioną z "15" Antonią Ruzić.
Kolumbijka rozpoczęła mecz nieźle, bo pewnie wygrywała gemy serwisowe, przełamała rywalkę i prowadziła już 3:1, później 5:2. Wówczas jednak jej gra się "posypała". Najpierw dwukrotnie dała się przełamać, rywalka doprowadziła do stanu 5:5. Przy stanie 6:5 Ruzić miała nawet piłkę setową, ale Arango udało się utrzymać podanie, a o losach partii zdecydował tie-break. W tym górą była notowana na 80. miejscu w rankingu WTA reprezentantka Chorwacji.
Początek drugiego seta był bardzo wyrównany - najpierw Ruzić błyskawicznie przełamała rywalkę, po chwili sama broniła break pointa i dopiero po grze na równowagi obroniła serwis. W kolejnych dwóch gemach ponownie dużo się działo, w sumie byliśmy świadkami aż pięciu break pointów, a na tablicy wyników pojawił się rezultat 2:2.
Arango miała problemy przy własnym serwisie, utrzymywała o wiele słabszą skuteczność od rywalki, co też miało przełożenie na obraz gry. Kolumbijkę stać było tylko na jedno przełamanie, sama z kolei ponowie traciła serwis i finalnie po 123 minutach gry przegrała mecz 0:2 ((4)6:7, 4:6). Teraz, podobnie jak w Pekinie, musi liczyć na awans jako "szczęśliwa przegrana" po wycofaniu się jednej z rywalek.















