Spotkanie trwało dwie godziny i 27 minut. Była to dziewiąta konfrontacja tych zawodniczek. Po raz szósty w roli zwyciężczyni z kortu schodziła Słowaczka. W trzecim gemie Kuzniecowa po raz pierwszy przełamała serwis rywalki i grała coraz pewniej. Cibulkova popełniała sporo błędów i w pierwszej partii nie wypracowała sobie ani jednego break pointa. Rosjanka podejmowała ryzyko, a przy tym trafiała w kort i już po 33 minutach zakończyła pierwszego seta (6:1). Początek drugiej partii nie zapowiadał zwrotu akcji. Kuzniecowa wygrała pierwszego gema "na sucho". Słowaczka miała problemy, ale ambitnie walczyła i w końcu udało się jej przełamać serwis rywalki. Dużą klasę pokazała w dziewiątym gemie, w którym po raz drugi poradziła sobie z podaniem przeciwniczki. Objęła prowadzenie 5:4 w drugim secie i serwowała, aby go wygrać, lecz Kuzniecowa zmobilizowała się i odrobiła stratę. Losy drugiego seta rozstrzygnęły się w tie breaku. Niepodzielnie rządziła w nim Cibulkova i oddała rywalce tylko dwa punkty. Rozstawiona z "ósemką" Kuzniecowa do samego końca walczyła o zakwalifikowanie się do kończącej sezon imprezy masters, jeżdżąc po turniejach i zbierając punkty. Przepustkę wywalczyła dopiero przed tygodniem w Moskwie, a więc dzień przed rozpoczęciem WTA Finals. W Singapurze prezentowała się bardzo dobrze, ale przed półfinałowym starciem eksperci zadawali sobie pytanie, czy wytrzyma kondycyjnie. Cibulkova nie ułatwiała jej zadania. Trzeci set był niezwykle zażarty i kosztował obie tenisistki mnóstwo sił. Kuzniecowa prowadziła już 4:2, ale Słowaczka wygrała sześć gemów z rzędu! Półfinał: Dominika Cibulkova (Słowacja, 7.) - Swietłana Kuzniecowa (Rosja, 8.) 1:6, 7:6 (2), 6:4