Hubert Hurkacz na występy za oceanem wybrał się po naprawdę udanym dla siebie Wimbledonie. Polak odpadł z niego dopiero po porażce z Novakiem Djokoviciem, co na pewno wstydem dla niego nie jest. Wrocławianin na występach na londyńskiej trawie mógł śmiało budować swoją pewność siebie przed zbliżającymi się turniejami rangi ATP 1000 w Kanadzie i USA, a przede wszystkim wielkoszlemowym US Open. Hitowy mecz odwołany, ikona tenisa z kontuzją. Co z US Open? Trzeba przyznać, że okres przygotowawczy do amerykańskiego wielkiego szlema Hurkacz z pełną odpowiedzialnością może uznać za udany. W dwóch "tysięcznikach" Polak dotarł odpowiednio do trzeciej rundy oraz półfinału. W obu przypadkach na jego drodze stanął lider rankingu Carlos Alcaraz. Hiszpan dwukrotnie okazał się lepszy, ale nasz tenisista napędził Alcarazowi wiele strachu. 20-latek potrzebował zawsze trzech setów, aby Huberta pokonać. Hurkacz awansował, Alcaraz spadnie z fotela lidera? Dobre wyniki Polaka musiały mieć odzwierciedlenie w najnowszym notowaniu rankingu ATP. W nim Hurkacz zanotował skok o trzy pozycje. Z 20. miejsca na świecie, przesunął się na 17. lokatę. W związku z tym właśnie z tym numerem najprawdopodobniej będzie rozstawiony Hubert Hurkacz w amerykańskim US Open. Rok temu do turnieju przystępował z numerem osiem. Jeszcze ciekawiej jest na samym czele światowego rankingu. Mimo porażki w finale turnieju ATP 1000 w Cincinati Carlos Alcaraz utrzymał swoją pozycję lidera zestawienia, którą zajmuje już od 26 czerwca, a swoją przewagę udokumentował wygraniem Wimbledonu. Po piętach Hiszpanowi bardzo mocno depcze jednak Novak Djoković, który tylko czeka na rozpoczęcie swojego 390 tygodnia w tej roli. Ojciec Igi Świątek nie pozostawia złudzeń. Jasny przekaz dla Aryny Sabalenki Obu bezwzględnie najlepszych tenisistów na świecie dzieli bowiem obecnie zaledwie 20 punktów, a Carlos Alcaraz na US Open będzie bronić 2000 punktów, które otrzymał za wygranie rok temu tego turnieju. Djoković podchodzi z czystą kartą, gdyż rok temu w US Open nie grał. Serb potrzebuje wygrać tylko pierwszy mecz turnieju, aby przejąć liderowanie światowemu rankingowi. Za potencjalny awans do drugiej rundy US Open dostanie bowiem 90 punktów, a to będzie oznaczało, że do końca amerykańskiego turnieju będzie pewny pozycji lidera w notowaniu po zakończeniu ostatniego wielkiego szlema w tym sezonie.