Dla Magdaleny Fręch początek 2023 roku był wybitnie nieudany. Łodzianka koniecznie chciała wrócić do czołowej setki rankingu, ale nie przez występy w turniejach ITF, ale WTA, także te wielkie. W sześciu kolejnych próbowała przedostać się przez kwalifikacje, wygrała w nich zaledwie dwa pojedynki, awansu do głównej drabinki nie zdobyła. Podobnie miało być tydzień temu w Austin, ale tuż przed rozpoczęciem rywalizacji w Teksasie zwolniło się dla niej miejsce. Tyle że awansu wciąż nie miała, przegrała po bardzo zaciętym spotkaniu z Danielle Collins i odpadła. W Indian Wells na główną drabinkę Polka liczyć nie mogła, ale przynajmniej została rozstawiona w dwustopniowych kwalifikacjach, z trzynastką. Pierwszą rywalką była 18-letnia Robin Montgomery, wielka nadzieja amerykańskiego tenisa. Półtora roku temu wygrała juniorski US Open w singlu i deblu, później dostała dziką kartę do kwalifikacji turnieju w San Diego, a w nim ograła dwie rywalki z TOP-50: Chinkę Shuai Zhang (WTA 27) i Bernardę Perę (WTA 43). Miała wielkie możliwości, ale przestała je wykorzystywać. Dlaczego - pokazał to m.in. mecz z Fręch. Magdalena Fręch odrobiłą stratę i doprowadziła do tie-breaka Montgomery to bowiem tenisistka grająca niemal wyłącznie siłowo - często brakuje jej innego wariantu. Gdy Polka miała olbrzymie problemy z serwisem, a tak było niemal przez całego pierwszego seta, Amerykanka bez problemu ją przełamywała. Sama z kolei pudłowała na potęgę - tak przy serwisie (sześć podwójnych błędów), jak i w poszczególnych wymianach. Gdy jednak Fręch oddawała jej zagrania w połowę kortu, często odpowiadała skutecznie. Po serii wielu przełamań Montgomery prowadziła w pierwszej partii 5-3, ale Polka się obroniła. Doszło do tie-breaka, który okazał się przełomowy dla całego spotkania. Fręch wiedziała już, że musi trafiać pierwszym serwisem, bo z drugim rywalka sobie świetnie radziła - i muszą to być zagrania dość precyzyjne, nie siłowe. A po drugie - musi grać returnem jak najdalej, przed linię końcową. Z siedmiu punktów w tie-breaku Montgomery podarowała jej sześć: cztery razy zagrała w taśmę, raz w aut, raz popełniła podwójny błąd. Jedno zagranie Amerykanki było wymuszone atakiem Polki - i to już wszystkie siedem punktów łodzianki. Po równej godzinie Polka wygrała tę partię 7-6 (7-4). Montgomery obroniła sześć piłek meczowych. Siódmą Polka w piękny sposób wykorzystała Drugiego seta Amerykanka zaczęła najgorzej jak można - prostego woleja z dwóch metrów wpakowała prosto w taśmę. Przełamała się jednak, a w gemach numer dwa i cztery miała dwa break pointy. Fręch spisywała się z każdą minuta coraz lepiej, obroniła te ważne piłki najpierw skrótem, później świetnym atakiem. Wygrała trzy kolejne gemy, prowadziła już 5-2. I wtedy zaczęły się wielkie emocje, podsycane przez dość liczną publiczność w Kalifornii. Sprzyjała ona Montgomery, która obroniła w swoim gemie serwisowym cztery piłki meczowe. Tę ostatnią Fręch powinna skończyć, ale zamiast huknąć z bliska w kort, zabawiła się w skrót - rywalka dobiegła i skutecznie odpowiedziała. Kolejne dwa meczbole czarnoskóra nastolatka obroniła w ósmym gemie, ale szansy na przełamanie serwisu Polki i powrót do meczu - nie dostała. Swoją siódmą okazję Fręch już wykorzystała - po długiej wymianie świetnie przyspieszyła akcję i zagrała w sam narożnik kortu. Magdalena Fręch awansowała więc do drugiej rundy i tu zagra już o awans do turnieju głównego. Jej rywalką będzie kolejna amerykańska 18-latka Ashlyn Krueger, która pokonała rozstawioną z dwunastką Brazylijkę Laurę Pigossi 6-4, 6-4. Turniej WTA 1000 w Indian Wells (korty twarde) - 1. runda kwalifikacji Magdalena Fręch (Polska, 13) - Robin Montgomery (USA) 7-6 (7-4), 6-3.