Novak Djoković jest jednym z tych tenisistów, którzy z pewnością będą na kartach historii uznawani za najwybitniejszych w swoim fachu. Serb przez te wszystkie lata spędzone na kortach udowodnił, że niestraszne są mu żadne okoliczności i zawsze jest w stanie wygrywać kolejne mecze, często mimo słabszej dyspozycji. Życiowa forma, najlepszy wynik, a tu... Dramat wschodzącej gwiazdy tenisa Ten sezon rozpoczął się jednak dla Djokovicia naprawdę bardzo słabo, choć w przypadku 99 procent zawodników dotarcie do półfinału turnieju rangi Wielkiego Szlema, a więc Australian Open. Tam lepszy okazał się jednak nowy mistrz tej imprezy, a więc Jannik Sinner. Włoch nie dał Serbowi żadnych szans i w ostateczności wygrał cały turniej. Skandal w Rzymie. Djoković trafiony...butelką Po Australian Open kolejne turnieje były wielkimi porażkami Djokovicia, który uznał, że wina leży nie tylko po jego stronie, ale także sztabu szkoleniowego. W związku z tym najpierw rozstał się niespodziewanie z wieloletnim trenerem, a później także niemniej szokująco ze swoim trenerem od przygotowania fizycznego. Wielki powrót i pokaz siły w trzecim secie. Zmora Sabalenki już na nią czeka Serb po tych wszystkich perypetiach zdecydował się odpuścić granie w Hiszpanii, aby przygotować się do turnieju ATP 1000 w Rzymie, gdzie zabrakło Sinnera oraz Carlosa Alcaraza. W pierwszym meczu los przydzielił mu 25-letniego Francuza Corentina Mouteta. Ten sprawił Serbowi trochę problemów, ale ostatecznie Djoković pokazał, kto jest światową jedynką i wygrał w dwóch setach. Po tym pojedynku więcej będzie się jednak mówiło o tym, co wydarzyło się już po meczu. Djoković tradycyjnie ruszył pod trybuny, aby podpisać autografy fanom. Podczas tej czynności w pewnym momencie z trybun poleciała w jego stronę... butelka. Nie była to butelka po wodzie, a ewidentnie jakiś większy i ciężki przedmiot, który przypomina raczej termos. Serb po ciosie w głowę od razu upadł na ziemię i zasłonił tył głowy. Rozdawania autografów oczywiście nie dokończył i udał się do szatni a być może także na opatrzenie rany, bo ta może być naprawdę całkiem pokaźna. Na całe szczęście organizatorzy wyjaśnili, że nie było w tym przypadku niczyjej złej woli. Butelka wyleciała z plecaka jednego z fanów, który pochylił się, aby otrzymać autograf. Niemniej jednak skandalicznym jest fakt, że ktoś wniósł na trybuny taki przedmiot, którym naprawdę realnie można byłoby zrobić sporą krzywdę, gdyby się tylko chciało. Na całe szczęście Serbowi nic nie jest. "Otrzymał opiekę medyczną i opuścił już Foro Italico, aby wrócić do swojego hotelu; jego stan nie jest powodem do niepokoju" - czytamy w oświadczeniu.