- To był najdłuższy finał w historii Wielkiego Szlema - powiedział rozentuzjazmowany Djoković. Mecz rozpoczął się o 19.44 w niedzielę czasu miejscowego, a zakończył o 1.37 w poniedziałek. - Do tej pory na pierwszym miejscu mojej listy był finał Wimbledonu, ponieważ to turniej, który zawsze chciałem wygrać. Teraz na czoło wysunął się tegoroczny Australian Open - dodał. Serb triumfował w tej imprezie po raz trzeci (poprzednio w 2008 i 2011) i znalazł się w gronie tylko trzech tenisistów, którzy w zawodowej erze dokonali tej sztuki, a są wśród nich: Mats Wilander, Andre Agassi i Roger Federer. - Jestem bardzo dumny, że stałem się częścią historii i znalazłem się w gronie elitarnej grupy zawodników, którzy wygrali ten turniej kilka razy - stwierdził Djoković. 24-latek w sumie triumfował już w pięciu Wielkich Szlemach, bo w ubiegłym roku zwyciężył również w Wimbledonie i US Open. - Miałem dużo okazji, by zakończyć mecz z Nadalem w czwartym secie, ale on kilka razy świetnie zaserwował i wygrał niesamowite punkty. Zasłużył więc, by przedłużyć spotkanie do piątego seta, a w nim obaj mogliśmy zwyciężyć. - Nawet przegrywając 2:4 w decydującej partii, cały czas dochodziłem do granicy swoich możliwości. Jestem przekonany, że każdy tenisista ze mną się zgodzi. Żyjemy dla takich meczów - mówił Djoković. Serb drogę do tegorocznego finału Australian Open miał naprawdę trudną. W ćwierćfinale walczył nie tylko z Hiszpanem Davidem Ferrerem, ale i z kłopotami z oddychaniem oraz ze zdrowiem; w półfinale musiał stoczyć pięciosetową batalię ze Szkotem Andym Murrayem trwającą prawie pięć godzin, wreszcie w finale przetrwać bój z Nadalem zanim upadł na kort świętując zdobycie zwycięskiego punktu. - Pokonałem wszelkie przeszkody. To dla mnie najważniejsze. I to, że byłem w stanie mentalnie wytrzymać ten pojedynek. Dla wszystkich, którzy oglądali finał musiało być jasne, że w sensie fizycznym walczyliśmy do ostatniej kropli energii. Moja wygrana to może kwestia szczęścia w niektórych momentach i kwestia większej chęci wygrania przy niektórych punktach. To był niesamowity wysiłek - stwierdził Djoković.