Istomin na otwarcie rozegrał cztery partie z Chorwatem Ivanem Dodigiem, po czym - ku powszechnemu zaskoczeniu - pokonał po pięciosetowym meczu rozstawionego z "dwójką" Djokovicia, sześciokrotnego triumfatora Australian Open. Nie brakowało głosów, że 30-letniemu zawodnikowi, który nie słynie z dobrej wytrzymałości, braknie sił na następny pojedynek. Tymczasem 117. w rankingu Uzbek, który znalazł się w drabince dzięki "dzikiej karcie" otrzymanej za zwycięstwo w azjatyckim turnieju kwalifikacyjnym, po raz kolejny rozegrał pięć setów - z Hiszpanem Pablo Carreno Bustą (30.) - i awansował do 1/8 finału. W rozmowie z dziennikarzami Istomin przyznał, że przykłada bardzo dużą wagę do snu i dlatego nie próbował nawet odpowiadać na portalu społecznościowym na wszystkie gratulacje, które spłynęły do niego po ostatnich sukcesach, a zwłaszcza po wyeliminowaniu Serba. "Napisałem więc "Dziękuję wszystkim. Przepraszam, ale odpowiedzenie każdemu zajęłoby mi miesiąc, a muszę przygotować się na kolejny mecz". I wszyscy byli zadowoleni" - uzasadnił z uśmiechem Uzbek. Jak dodał, dużą wagę przywiązuje też do śniadania, na które zawsze je ulubioną kanapkę z awokado i pomidorami. Istomin powtórzył swoje najlepsze osiągnięcie w Wielkim Szlemie. Wcześniej dwa razy udało mu się dotrzeć do 1/8 finału - w Wimbledonie 2012 i US Open 2013. W Australii dotychczas mógł się pochwalić występem w trzeciej rundzie (2010 i 2014). O pierwszy w karierze ćwierćfinał turnieju tej rangi zagra z rozstawionym z "15" Bułgarem Grigorem Dimitrowem.