Partner merytoryczny: Eleven Sports

Demolka w polskim boju o półfinał. Bohater z Roland Garros nie miał litości

Jeszcze przed swoimi 18. urodzinami Tomasz Berkieta zaliczył największy sukces w juniorskiej karierze - dotarł do finału French Open w Paryżu. W ostatnich tygodniach coraz mocniej stawia na profesjonalną rywalizację, choć jeszcze bez oszałamiających wyników. Przełom może nastąpić właśnie teraz, w egipskim kurorcie Szarm el-Szejk na półwyspie Synaj po raz drugi w karierze awansował bowiem do półfinału turnieju ITF, rozbił dziś swojego rodaka Marcela Kamrowskiego 6:1, 6:2. Jeśli wygra jeszcze jeden mecz, już na pewno znajdzie się w TOP 1000 rankingu ATP.

Tomasz Berkieta, finalista juniorskiego French Open, pewnie pokonał w Egipcie Marcela Kamrowskiego (z prawej)
Tomasz Berkieta, finalista juniorskiego French Open, pewnie pokonał w Egipcie Marcela Kamrowskiego (z prawej)/Foto Olimik/Nur Photo via AFP&PAWEŁ PIOTROWSKI/400MM.PL/NEWSPIX.PL/AFP/Newspix

Trzy miesiące temu nazwisko Tomasza Berkiety poznał już chyba każdy kibic choć trochę interesujący się tenisem. Niespełna 18-letni wówczas zawodnik warszawskiej Legii, podobnie jak Iga Świątek w rywalizacji pań, dotarł do finału drugiego tegorocznego Wielkiego Szlema. Wśród juniorów na obiektach kompleksu im. Rolanda Garrosa spisywał się znakomicie. Przegrał dopiero mecz o tytuł - z Amerykaninem Kaylanem Bigunem.

Później w rywalizacji juniorów wystąpił jeszcze w Wimbledonie (odpadł w trzeciej rundzie z Hiszpanem Rafaelem Jodarem), z US Open już zrezygnował. Zaczął grać w "dorosłych" zawodach, bo jeśli w profesjonalnym tenisie chce coś osiągnąć, musi piąć się szczebel po szczeblu. Jak kiedyś Hubert Hurkacz, jak jeszcze niedawno Maks Kaśnikowski.

Dwa "polskie" pojedynki Tomasza Berkiety w Egipcie. 18-latek z Warszawy awansował do półfinału

Berkieta w turniejach ITF startuje już od zeszłego roku, ale te występy nasiliły się w połowie czerwca. Nie było jednak jakiegoś przełomu, a próbował sił w Monastyrze, Porto i trzech polskich miastach. Dostał też dziką kartę do największego krajowego turnieju męskiego - challengera ATP 125 w Szczecinie, ale tu uległ w pierwszej rundzie notowanemu w trzeciej setce Austriakowi Dennisowi Novakowi 3:6, 3:6.

Teraz zaś ruszył do Egiptu i znów kurort Szarm el-Szejk może się okazać dla niego szczęśliwy. Jak pod koniec lutego, gdy awansował pierwszy raz w karierze do półfinału, ale tam drogę zablokował mu Philip Henning z RPA.

Tomasz Berkieta/Tomasz Jastrzebowski/Foto Olimpik/REPORTER/East News

Berkieta już teraz powtórzył tamto osiągnięcie i można śmiało powiedzieć, że zrobił to w dużej mierze kosztem rodaków. W pierwszej rundzie pokonał co prawda Rosjanina Daniiła Gołubiewa 6:2 i 6:1, ale już kolejnym jego rywalem był Filip Pieczonka. O dwa lata starszy zawodnik AZS Poznań, od niedawna student Uniwersytetu Tennessee, wygrał pierwszą partię 7:6 po tie-breaku (7-4), w drugiej prowadził 3:1, ale później lepszy był Berkieta (6:3). W trzecim gemie decydującego rozdania Pieczonka poddał ostatecznie to spotkanie.

W piątek rano Berkieta przystąpił więc do walki o półfinał - znów po drugiej korcie stanął rodak. Tym razem Marcel Kamrowski, który w Szarm el-Szejk rywalizował z dziką kartą.

Nie był to jednak mecz wyrównany, jak choćby rok temu, gdy mierzyli się w finale młodzieżowych mistrzostw Polski. Berkieta wygrał dość łatwo, 6:1, 6:2, posłał aż 14 asów. Miał wysoką skutczność serwisu, a jego rywal wywalczył zledwie jednego break-pointa. I tak go nie wykorzystał.

W walce o finał nastolatek z Warszawy zmierzy się z Rosjaninem reprezentującym już Włochy - Aleksandrem Bindą.

Tomasz Berkieta: Rywal zagrał najlepszy tenis, jaki w życiu widziałem/Polsat Sport/Polsat Sport
Tomasz Berkieta/AFP
Tomasz Berkieta/PZT/materiały prasowe
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem