Coraz bliżej do pierwszego wielkoszlemowego turnieju w tym roku czyli Australian Open. W ubiegłym sezonie najlepiej w Australii poradziła sobie wiceliderka światowego rankingi WTA Aryna Sabalenka. Białorusinka w decydującej batalii pokonała Kazaszkę Jelenę Rybakinę 4:6, 6:3, 6:4. Wygląda na to, że i w tym sezonie będzie należeć do głównych faworytek, bo już pierwsze spotkanie turnieju w Brisbane pokazało, że jest w znakomitej formie. Rywalka zdemolowana w drugiej partii W pierwszej rundzie Sabalenka miała "wolny los", dlatego rywalizację w Brisbane zaczęła dopiero pod pojedynku z Lucią Bronzetti. Włoszka, numer "52" rankingu WTA, w poprzednim sezonie wygrała turniej w Rabacie, była też w trzeciej rundzie US Open, ale mimo wszystko to Białorusinka była zdecydowaną faworytką. Pierwsza partia zaczęła się od dość wyrównanej gry, choć przy stanie 3:2 Sabalenka przełamała rywalkę i z dużym spokojem wygrała seta 6:3. Jednak dopiero w drugiej partii rozpoczęła się prawdziwa demolka. Bronzetti kompletnie straciła panowanie nad mecze, jej podanie zupełnie przestało być atutem, a kiedy pierwszy serwis nie wchodził w kort, gra zupełnie nie funkcjonowała. Statystyki zresztą mówią same za siebie, bo w całym drugim secie Włoszka nie zdobyła ani jednego punktu po drugim serwisie! Sabalenka nie potrzebowała nic więcej. Trzykrotnie przełamała rywalkę i wygrała seta 6:0, pewnie awansując dalej. Sabalenka zaczepiła fanów w Australii. Zaskakujące zaproszenie Nic dziwnego, że po meczu Sabalenka była w znakomitym nastroju. Wróciła zresztą do kraju, w którym wywalczyła swój pierwszy tytuł Wielkiego Szlema i gdzie ma wielu fanów, którzy zawsze ją wspierają. Białorusinka nie omieszkała o tym przypomnieć i żartobliwie poprosiła fanów... by wybrali się na US Open. Jej żarcik nie wywołał jednak przesadnej reakcji na trybunach. Mimo to tenisistka zachwycała się tym, jak została przyjęta w Brisbane, gdzie czuje się bardzo dobrze. Wspomniała też o tym, że marzy jej się obrona tytułu na Australian Open, choć rzecz jasna nie będzie to łatwe.