Maja Chwalińska pokazała już kawał dobrego tenisa w Altenkirchen, choć tamten turniej w zeszłym tygodniu stał pod znakiem trzech sensacji w wykonaniu Giny Feistel. Chwalińska też przeszła eliminacje, pokonała w nich bardzo obiecującą Chorwatkę Antonię Ružić, wygrała też z Niemką Miną Hodzic. A po spotkaniu deblowym, też wygranym, wycofała się z dalszych zmagań. Nie pierwszy raz w tym roku. Polka grała z Pradze z Czeszką, która jest od niej wyżej notowana. I początek wskazywał na łatwą wygraną rywalki Polka zgłosiła się do turnieju ITF W75 w Pradze, miała tu również grać eliminacje. Kilka rywalek zrezygnowało jednak z występu, Chwalińska wskoczyła do głównej drabinki. I od razu wpadła na Czeszkę Lindę Klimovičovą, jedną z wielu utalentowanych zawodniczek młodego pokolenia. Półfinalistkę juniorskiego Wimbledonu sprzed dwóch lat, co przecież też świadczy o umiejętnościach zawodniczki już dziś wyżej notowanej od Polki w rankingu WTA. Choć to się akurat może zmienić, bo 19-latka swojej 258. pozycji raczej nie poprawi, a Polka zapewne o co najmniej kilka miejsc awansuje. Dziś jest zaś 279. A to dlatego, ze Chwalińska wygrała to spotkanie, choć nic na to nie wskazywało. Po sześciu gemach tego starcia przegrywała 1:5, zanosiło się na szybki koniec - przynajmniej tego pierwszego seta. Może wpływ na to miał fakt, że już swojego inauguracyjnego gema Chwalińska przegrała do zera, została przełamana. I gdy w teorii mogła zacząć przygotowywać się do drugiego seta, nastąpił przełom. Polka wygrała gema na 2:5 do zera, w kolejnym w końcu przełamała Czeszkę, która wygrywała już 40:0 i miała trzy kolejne piłki setowe. I ruszyło - 22-latka z BKS Advantage Bielsko-Biała zaczęła demolować rywalkę, zresztą koleżankę z tego samego klubu. Wygrała tę partię 7:5, w drugiej dodała kolejne cztery gemy. Świetna końcówka pierwszego seta, jeszcze lepszy start drugiego. Wielkie zaskoczenie na korcie Choć wtedy Chwalińskiej przytrafiła się chwila słabości. Dosłownie chwila - króciutka, nie mająca większego znaczenia. Wygrała bowiem aż 18 punktów w pierwszych 22 akcjach tej partii, rozbijała swoją rywalkę już 4:0 i 30:0, była w połowie drogi po piątego gema. Mogła to spotkanie skończyć takim nietypowym "rowerem", zdobywając 12 gemów z rzędu. Nie udało się, Czeszka akurat wtedy zdołała wygrać cztery punkty i doprowadzić do stanu 1:4. Więcej Klimovičová już nie ugrała, przegrała tego seta do jednego. Polka awansowała więc do drugiej rundy, w niej zmierzy się z rozstawioną z dwójką Węgierką Panną Udvardy. Turniej ITF W75 w Pradze. Pierwsza runda Maja Chwalińska (Polska) - Linda Klimovičová (Czechy) 7:5, 6:1.