Tenisista z niewielkiego Tandil w poniedziałek wyeliminował rozstawionego z numerem szóstym Hiszpana Feliciana Lopeza 6:7 (5-7) 7:6 (11-9), 7:6 (7-3). Del Potro skorzystał z "dzikiej karty" przyznanej przez organizatorów, bowiem obecna 259. pozycja w rankingu nie gwarantowałaby mu nawet gry w eliminacjach. To skutek niemal całego straconego sezonu, w którym wystartował tylko w trzech turniejach. Już 24 stycznia podczas przegranego meczu z Chorwatem Marinem Ciliciem w czwartej rundzie wielkoszlemowego Australian Open doznał złamania kości nadgarstka. Nie zrosła się ona prawidłowo, więc w maju konieczna była operacja, jakiej poddał się w amerykańskim Rochester. Później kilkakrotnie odkładał termin powrotu na korty. Wznowił grę dopiero w październiku w Azji, ale po dwóch porażkach w pierwszych meczach w Bangkoku i Tokio zdecydował się na kolejną przerwę i wydłużone przygotowania do nowego sezonu. We wrześniu nie mógł bronić tytułu w innej imprezie zaliczanej do Wielkiego Szlema - US Open i w wyniku odliczonych punktów wypadł z czołowej dziesiątki rankingu. Kolejne straty, m.in. za finał kończącego sezon ATP World Tour Finals w Londynie, sprawiły, że znalazł się obecnie w połowie trzeciej setki. Turniej w Sydney jest dla tenisistów ostatnią okazją na złapanie formy przed Australian Open, który rozpocznie się 17 stycznia w Melbourne.