Turniej olimpijski może być szczególnym wydarzeniem dla Igi Świątek, słusznie nazywanej "Królową Paryża". 22-latka trzykrotnie wygrywała już zmagania na korcie Philippe'a Chatriera, ma tam imponujący bilans 28 zwycięstw i 2 porażek. Nawet gdy dwukrotnie decydowała się na rywalizację deblową, też osiągała sukcesy: w 2020 roku doszła z Nicole Melichar do półfinału, rok później z Bethanie Mattek-Sands zagrała w finale. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że latem 2024 roku Iga nie wystąpi jednak w grze podwójnej, ale w mieszanej - wspólnie z Hubertem Hurkaczem. Aby zagrać o złoto, wystarczy wcześniej wygrać trzy spotkania. Magda Linette jest najwyżej klasyfikowaną deblistką. Tylko z kim miałaby stworzyć duet? O grze w mikście myślała także Magda Linette, ale polska rakieta numer dwa zdaje sobie już sprawę z tego, że to raczej pozostanie w sferze jej marzeń. - Zastanawiałam się nad tym, ale może być tylko jeden krajowy team, więc odpada. Nie wiem jednak, jak będzie z deblem, w którym miejscu znajdzie się "cut-off", bo czasami jest on niesamowicie wysoki, a czasem niski. Wiele rzeczy musi się złożyć - mówi 31-letnia poznanianka, która ma za sobą najlepszy sezon w karierze. Sezon, który nie był też pozbawiony bardzo dobrych wyników w grze podwójnej. Linette rozegrała 12 turniejów, połowę z nich w duecie z Bernardą Perą. Razem awansowały do półfinałów w Miami i Birmingham oraz do ćwierćfinału US Open. - Nie grałam wcale wielu turniejów, za to często daleko w nich dochodziłam. Debel to dla mnie duża frajda, a jeśli nie muszę wystąpić dwa razy jednego dnia, to nie sprawia mi to problemów. Mecze są krótsze i łatwiejsze niż gdybym trenowała, a przy okazji zarobiłam ponad 200 tys. dolarów. Gdy wyznaczyli mi w Miami singiel i debel tego samego dnia, to nie było jednak przyjemnie - mówi poznanianka. Alicja Rosolska nie zagra z Magdą Linette. A razem wystąpiły już w turnieju olimpijskim Dlaczego więc, jeśli w deblu zabraknie Igi Świątek, Linette może nie wystąpić w Paryżu? Problemem jest brak odpowiedniej partnerki, najlepszą dla zawodniczki AZS Poznań byłaby Alicja Rosolska. Tyle że triumfatorka dziewięciu turniejów deblowych WTA spodziewa się dziecka. Razem z Linette grały też w turnieju olimpijskim w Tokio. - Miałam nadzieję, że uda nam się jeszcze raz dostać, a jeśli chodzi o tenisistki z Polski, jest mi najbliższą osobą. Może być ciężko stworzyć parę, która załapie się na igrzyska, liczy się łączny ranking. Fajnie też, gdyby udało się zagrać wcześniej razem - nie ukrywa Linette, 42. obecnie zawodniczka rankingu w grze podwójnej. Kolejne Polki są już znacznie dalej: Katarzyna Piter 67., Weronika Falkowska 90, a Katarzyna Kawa - 113. Poznanianka musi czuć się "bezpiecznie". Zawsze szuka odpowiedniej partnerki - Muszę mieć specyficzny rodzaj partnerki, która gra bardzo szybko, nawet jeśli dużo psuje. Bo ja sobie poradzę, jestem regularna. Potrzebuję jednak kogoś, kto sprawi, że nie będę bombardowana na siatce. Ruszam się bowiem szybko, ale jak stoję, to nie lubię tego momentu zawahania, potrzebuję wtedy pomocy. Gdy decyduję się na debla, to szukam takich właśnie partnerek - mówi Polka. Stąd tak częste wspólne występy z Perą, z którą dwa lata temu na paryskiej mączce dotarły do półfinału Rolanda Garrosa. Nie ukrywa też, że jej ewentualna partnerka musiałaby być w TOP 50 rankingu, by Polska miała pewne miejsce w turnieju deblowym. - To jednak zależy też od innych rzeczy, nie wiem, jak się sytuacja potoczy. Dla mnie priorytetem będzie turniej singlowy, nie wiem też, czy inne dziewczyny nie umówią się razem. Nie mam pojęcia, co się wydarzy - twierdzi Magda Linette.