W ubiegłym tygodniu Magdalena Fręch po raz pierwszy w karierze zameldowała się w finale turnieju w głównym cyklu WTA. Do tej pory miała okazję zagrać w meczu o tytuł tylko w zmaganiach rangi WTA 125, kwalifikujących się do rozgrywek Challengerowych. Do tego wszystkiego doszły wyjątkowe okoliczności - po raz pierwszy w turnieju o takiej stawce doszło do finałowej potyczki z udziałem dwóch reprezentantek naszego kraju. I chociaż ostatecznie impreza WTA 250 w Pradze trafiła w ręce Magdy Linette, to łodzianka z pewnością mogła być bardzo zadowolona z tego, czego udało jej się dokonać w ciągu kilku dni. Przerwała passę pięciu porażek z rzędu i od poniedziałku ponownie wskoczy do najlepszej "50" rankingu WTA. W pierwszej rundzie olimpijskich zmagań trafiła na Wiktorię Tomową, z którą parę dni temu rywalizowała Linette w walce o awans do półfinału w stolicy Czech. Panie stoczyły bardzo zacięty pojedynek, co zwiastowało, że i Fręch czeka niełatwa przeprawa z reprezentantką Bułgarii. Ona także znajduje się w najlepszym momencie swojej kariery i chciała zrobić wszystko, by zameldować się w drugiej fazie turnieju w Paryżu. Wyszło zmęczenie u Fręch. Polka szybko żegna się z rywalizacją na igrzyskach Fręch rozpoczęła spotkanie od wygranego serwisu, ale potem nastąpiła korzystna seria dla Tomowej. Pojawiły się trzy gemy z rzędu dla Bułgarki, które niejako ustawiły dalsze losy spotkania. W szóstym gemie Magdalena miała dwie okazje na odrobienie strat, ale nie wykorzystała żadnej z nich. Później rywalka pilnowała już podania i ostatecznie pierwszy set trafił na konto Bułgarki rezultatem 6:4. Początek drugiej partii ułożył się na korzyść naszej reprezentantki. W końcu przełamała rywalkę i wyszła na prowadzenie 2:0. Nie udało się jednak potwierdzić przewagi. Wiktoria szybko odrobiła straty, ale nie to było największym zmartwieniem. Polka wyglądała coraz słabiej, jakby odczuwała trudy wymagającej rywalizacji w Pradze. Miała problemy z odpowiednim poruszaniem się, w dodatku popełniała błędy, do których nie przyzwyczaiła. W momencie, gdy wydawało się, że Tomowa wygra łącznie sześć gemów z rzędu na koniec, zadrżała jej ręka przy domknięciu spotkania. Nie wykorzystała dwóch meczboli, a po chwili Fręch złapała kontakt i zrobiło się już tylko 5:4 dla Bułgarki. Magdalena wpadła w kapitalny rytm i zdołała odrobić stratę. Ostatecznie o losach seta decydował tie-break. W nim od początku ton nadawała Tomowa, nasza zawodniczka musiała gonić wynik. Tym razem nie powiodła się ta sztuka. Wiktoria zatriumfowała w całym meczu 6:4, 7:6(4). To oznacza, że w drugiej rundzie będziemy mieli dwie Polki - Igę Świątek i Magdę Linette. Zaimponowała przede wszystkim poznanianka, która pokonała dzisiaj Mirrę Andriejewą - półfinalistkę Roland Garros. Dokładny zapis relacji z meczu Magdalena Fręch - Wiktoria Tomowa jest dostępny TUTAJ. Najważniejsze informacje dotyczące olimpijskich zmagań można śledzić za pośrednictwem specjalnej zakładki na stronie Interii. Znajdą tam Państwo również informacje na temat innych dyscyplin związanych z imprezą czterolecia, która całościowo potrwa do 11 sierpnia.