Kamil Majchrzak wrócił do zawodowej rywalizacji po kilkunastomiesięcznym rozbracie z tenisem - powodem było zawieszenie po wykryciu w organizmie Polaka zabronionych substancji. A z uwagi na fakt, że stracił wszystkie punkty - wykasowały się po 52 tygodniach niebytu w tourze - musi wszystko zaczynać od zera. Początek nie jest jednak taki zły, tenisista Mery Warszawa złapał odpowiedni rytm, w czwartek wygrał już czternaste z szesnastu rozegranych spotkań. ITF w Tunezji. Turniejowa "dwójka" na drodze Majchrzaka. To specjalista od gry na ziemi I co ważniejsze, nie ma na razie znaczenia, czy Majchrzak gra na kortach twardych, jak wcześniej w Monastyrze, w hali (w Belgii czy Uzbekistanie), czy na ziemi. Wrócił na taką nawierzchnię pierwszy raz od lipca 2022 roku, na razie idzie mu dobrze. A już w spotkaniach w challengerze w Belgii z Maksem Kaśnikowskim czy Borną Ćoriciem pokazał, że powinien rywalizować z zawodnikami znacznie lepszymi niż ci, z którymi musi teraz zmagać się w tunezyjskim kurorcie Hammamet. Tamtejszy turniej ma rangę ITF M25 - za triumf jest 25 punktów do rankingu. O ile w środę Polak dość gładko przeszedł pierwszą przeszkodę, oddał ledwie trzy gemy Niemcowi Adrianowi Oetzbachowi, to dziś spotkał go dużo większy opór ze strony Hiszpana Carlosa Sancheza Jovera. Rywal Polaka nie jest jakimś tenisowym orłem, niczego w karierze nie osiągnął, w szczytowym momencie swojej kariery był 329. zawodnikiem listy ATP. Czyli nieco niżej niż Kaśnikowski, którego Majchrzak ograł dwa tygodnie temu. Sanchez Jover ma jednak inny atut - doskonale czuje się na kortach ziemnych, rzadko decyduje się na występy na innych nawierzchniach. W poprzednim roku rozegrał aż 82 spotkania w singlu, ale aż 71 z nich na mączce. To zresztą częste w przypadku tenisistów z Półwyspu Iberyjskiego, że preferują taką nawierzchnię, ale podobnych "radykałów" nie jest łatwo znaleźć. Na dodatek Hiszpan miał w Hammamet drugi numer rozstawienia w turniejowej drabince. Pierwszy set dla Polaka, w drugim Hiszpan się odgryzł. Trzecia partia nie miała większej historii Majchrzak dość szybko ustawił sobie pierwszego seta, dość pewnie wygrał dwa pierwsze swoje gemy serwisowe, a do tego przełamał rywala po zaciętej walce. Odskoczył na 3:0, ale wtedy młodszy rywal pierwszy raz pokazał, że nie odpuści tego spotkania bez walki. Zdobył przełamanie powrotne, miał dwie szanse na 3:3, tę drugą zaprzepaścił podwójnym błędem serwisowym, kolejnej już nie dostał. Mimo wszystko Polak do samego końca tej partii miał problemy, w ostatnim gemie przegrywał już 0:40, ale zdobył pięć punktów z rzędu i zamknął całego seta (6:3). Tyle że w drugiej partii to rywal był lepszy, niezbyt dobrze funkcjonował serwis Polaka, choć i tak Majchrzak dzielnie się bronił. Ale do czasu - przy wyniku 3:4 został w końcu przełamany, za chwilę było już 1:1 w setach. Tyle że w decydującej rozgrywce Majchrzak nie zostawił złudzeń Hiszpanowi. Wygrał pierwszych dziewięć akcji, później wybronił się w trudniejszym momencie w trzecim gemie, a po pięciu prowadził już 5:0. Takiej przewagi nie roztrwonił, choć trzeba oddać Sanchezowi Joverowi, że i tak walczył do ostatniej piłki. Nawet przy stanie 1:5 był w stanie obronić dwa meczbole i jeszcze zdobyć dwa break-pointy. Poległ jednak 1:6 i odpadł. W piątkowym meczu o półfinałem rywalem tenisisty Mery Warszawa będzie Francuz Corentin Denolly - 501. zawodnik w rankingu ATP. W czwartek Majchrzak zagrał jeszcze o półfinał debla - rywalizuje tu w duecie z rodakiem, Marcelem Zielińskim. Polacy nieoczekiwanie jednak ulegli Włochowi Luce Fantiniemu i Węgrowi Matyasowi Fuele 6:1, 2:6, 6:10. Turniej ITF M25 w Hammamet (korty ziemne); 2. runda singla Kamil Majchrzak (Polska, dzika karta) - Carlos Sanchez Jover (Hiszpania, 2) 6:3, 3:6, 6:1.