Team Radwańskich nie zawodzi. Urszula Radwańska - pod okiem ojca-trenera Piotra Roberta Radwańskiego rozprawiła się z Niemką Moną Barthel, choć nie miała wsparcia starszej siostry Agnieszki. "Isia" w tym samym czasie miała trening. I co ciekawe, przeprowadziła go razem z Varvarą Lepchenko z USA, na którą może trafić w drugiej rundzie! - Wcale mi to nie przeszkadza. Znamy się, przyjaźnimy, więc postanowiłyśmy razem potrenować - powiedziała Agnieszka Radwańska, która zdążyła się wyspać po ceremonii otwarcia, która zakończyła się po godz. 1 w nocy. Życie bywa przewrotne i nasza najlepsza tenisistka się o tym przekonała. Na piątkowym treningu miała dwóch trenerów - ojca i Tomasza Wiktorowskiego, a tymczasem dzisiaj musiała sobie radzić bez nich. Wszystko dlatego, że rywalizacja ruszyła pełną parą i w tym samym czasie, co trening Agi, trwały mecze Uli, a także deblistek Klaudii Jans-Ignacik i Alicji Rosolskiej, którym coachował trener Wiktorowski. Porażki Polaków Klaudia Jans-Ignacik i Alicja Rosolska uległy Rosjankom Marii Kirilenko i Nadieżdie Pietrowej 7:6 (7-5), 3:6, 2:6. Tej porażki należało się spodziewać, gdyż rosyjska para to ścisła czołówka. Wiedzieliśmy też z góry, że nasz eksportowy debel Mariusz Fyrstenberg/Marcin Matkowski będzie miał ciężką przeprawę z Hiszpanami Ferrerem i Lopezem. Po ponad dwugodzinnej walce Polacy ulegli 6:7 (7-9), 7:6 (8-6), 6:8. Nie pomogło im wsparcie oglądającej na stojąco rozgrywany na małym, 17. korcie mecz Ireny Szewińskiej. - Trzy wspaniałe returny Ferrera, w tym jeden szczęśliwy, zaważyły na tym, że przegraliśmy ważnego gema na 6:7 w trzecim secie, a chwilę później cały mecz - analizował Mariusz Fyrstenberg. - My graliśmy dobrze, ale oni powyżej swojego normalnego poziomu. Dlatego wygrali zasłużenie, ale nie sądzę, aby byli w stanie utrzymać taki poziom w każdym meczu, dlatego nie przewiduję, aby zdobyli medal. Są inne, lepsze pary. W piersi bił się Matkowski, przy którego podaniu Polacy dali się przełamać na 6:7 w trzecim secie. - Nie ma problemów, jeżeli tylko dobrze się serwuje. W decydującym gemie akurat trzy razy zaserwowałem drugi serwis i zostałem za to ukarany - mówił Marcin. - Mecz był na styku, wcześniej my mieliśmy break-pointa, ale Ferrer zaserwował asa, choć akurat on nie jest mistrzem serwisu. Czekałem na to dwa sety Oprócz występu Uli Radwańskiej, największe nadzieję wiązaliśmy z grą naszego najlepszego tenisisty Łukasza Kubota, który rywalizował z młodym Bułgarem Grigorem Dimitrowem. Ale i w wypadku Kubota musieliśmy przełknąć gorycz porażki 3:6, 6:7 (4-7). Nie pomogło wsparcie sporej grupy kibiców na czele z Tomaszem Wiktorowskim, Piotrem Robertem Radwańskim, a także życiową towarzyszką tenisisty - uroczą Słowaczką Evą. Eva oglądała ten mecz u boku czeskiego duetu trenerów Kubota: Jan Stoczes i Ivan Machytka. Tenis bywa okrutny. Kubot przegrał pierwszego seta zasłużenie będąc za bardzo spiętym i nieco wolniejszym zawodnikiem, ale w drugim długo wszystko miał pod kontrolą. Miał nawet dwie piłki setowe na 6:2, ale zmarnował je, a po chwili przegrał mecz po tie-breaku. W końcówce drugiego seta Polak próbował wyzwolić w sobie agresję, krzycząc w kierunku swojego boksu po słowacku po wygranej piłce: - Nauczil som vas fandit’! Dwa sety som czekal! (Nauczyłem was wreszcie kibicować! Czekałem na to dwa sety!). Po meczu był już jednak spokojny. I dziękował za wsparcie z trybun. - Lepszego nie mogłem się spodziewać. Szkoda, że się nie udało. Dimitrov robi niesamowite postępy. Niedługo zobaczymy go w pierwszej dwudziestce, a być może nawet dziesiątce rankingu - przewiduje Łukasz Kubot. Na razie Dimitrov jest na 54. miejscu. Polak odpadł, ale ma jeszcze nadzieje na występ z Agnieszką Radwańską w mikście. Na to są jednak szanse niewielkie. Kubot ma za słaby ranking, więc chcąc grać w mikście musiałby dostać dziką kartę, a poza tym jeśli "Isia" awansuje w singlu i deblu, nie będzie przystępować do gry mieszanej. W niedzielę "Isia" Agnieszka Radwańska olimpijską rywalizację rozpocznie w niedzielę w samo południe londyńskiego czasu (w Polsce będzie godz. 13). Organizatorzy ustawili jej mecz na korcie centralnym, gdyż cenią Polkę po tym, jak dotarła tu miesiąc temu do finału. Starcie z Niemką Julią Goerges zapowiada się niesamowicie emocjonująco. "Isia" mecz I rudny debla z Ulą zagra również w niedzielę, ale będzie to trzeci pojedynek na korcie siódmym. Wcześniej są dwa mecze kobiece, więc siostry Radwańskie powinny zacząć walkę około godziny 16. Ula Radwańska Barthel ma za sobą. - Rywalka była wyżej ode mnie w rankingu (38. - Ula jest 44. - przyp. red.), ale ja na to nie zwracałam uwagi, tylko starałam się zagrać to, co potrafię. Udało się wygrać. Bark mnie pobolewa, ale nie jest to przeszkoda, gram normalnie. Teraz trafiam na Serenę Williams. Agnieszka grała z nią niedawno, ale nie muszę się jej pytać, jak ograć Serenę, bo przecież wszyscy Williams świetnie znają. Ona znakomicie serwują, postaram się ją jakoś ruszyć po korcie - powiedziała Urszula Radwańska. Z Wimbledonu Michał Białoński Pobierz aplikację i śledź igrzyska Londyn 2012 na swej komórce, bądź tablecie!