Polscy kibice z pewnością wciąż przeżywają szalony mecz Igi Świątek. Polka w drugiej rundzie zmagań w Australian Open mierzyła się z Danielle Collins, w wielkim stylu odwracając losy pojedynku. Awansowała, choć w trzecim secie przegrywała już 1:4. Nasza mistrzyni pokazała wielką klasę i weszła do grona 32 najlepszych zawodniczek imprezy. Nie wszystkie faworytki były jednak w stanie tego dokonać. W nocy z środy na czwartek polskiego czasu z turnieju odpadła Jessica Pegula, o czym pisaliśmy w tym miejscu. Amerykanka zupełnie niespodziewanie została wyeliminowana przez 22-letnią Clarę Burel (4:6, 2:6). Spotkanie potrwało zaledwie godzinę i dwanaście minut, zupełnie nie przypominając konfrontacji 5. rakiety świata z 51. zawodniczką rankingu WTA. Do niechlubnego grona faworytek, które wypadły za burtę w Melbourne dołączyła nad ranem także Daria Kasatkina (13. WTA), która poległa w starciu z Sloane Stephens (6:4, 3:6, 3:6). Amerykanka zaczęła mecz od spokojnego utrzymania własnego podania, ale w kolejnych czterech gemach kibice zgromadzeni na John Cain Arenie oglądali break pointy. Przełożyły się one na jedno przełamanie, które okazało się kluczowe dla pierwszej partii - Rosjanka wyszła na prowadzenie 3:1 i kontrolowała przebieg wydarzeń na korcie. Sloane Stephens - Daria Kasatkina: Kolejna rozstawiona zawodniczka za burtą Australian Open 2024 Drugą odsłonę rywalizacji zaczęła od wygrania serwisu do zera i wywalczeniu czterech okazji na breaka, ale nie potrafiła ich zamienić w wymierną korzyść. W decydującym momencie to ona nie dała rady i została przełamana na 2:4. Miała jeszcze szanse na "odłamanie" na 3:4, które być może pozwoliłoby jej wrócić do gry w tym secie, ale Stephens w ważnych momentach nie drżała ręka i na tablicy wyników niebawem pojawił się rezultat 6:3. Wiadomo było więc, że o losach awansu rozstrzygnie trzecia partia. Kasatkina zaczęła ją najgorzej, jak tylko się dało - od utraty podania do 15, a następnie niewygraniu żadnej wymiany przy serwisie przeciwniczki. Stephens miała break pointa na 3:0, który ostudziłby emocje, ale trzynasta rakieta świata jeszcze pozostawała "przy życiu". Gdy została przełamana po raz kolejny, tym razem na 2:5, oznaczało to, że Amerykanka będzie serwować po przejście do trzeciej rundy. Nieoczekiwanie zawodniczka urodzona na Florydzie przegrała tego gema do 15, redukując przewagę przełamania podwójnego do pojedynczego (3:5). Wtedy jednak Kasatkina "podarowała" oponentce "prezent" i tracąc serwis, "wysłała" ją do kolejnej fazy turnieju. W niej Stephens zmierzy się z kolejną Rosjanką - tym razem z Anną Kalinskają.