Magdalena Fręch nie zdecydowała się na dłuższą przerwę po turnieju WTA 1000 w Dubaju i już w kolejnym tygodniu przystąpiła do rywalizacji w zmaganiach rangi WTA 500 w San Diego. Polka przystępowała do rozgrywek w Kalifornii opromieniona nową "życiówką", jaką osiągnęła w poniedziałkowym rankingu WTA. Dzięki bardzo dobremu występowi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich nasza tenisistka awansowała na 42. lokatę, debiutując jednocześnie w TOP 50 zestawienia. Początkowo zawodniczka urodzona w Łodzi miała przystąpić do rywalizacji w San Diego od etapu eliminacji, ale dzięki wycofaniu się kilku tenisistek dostała się bezpośrednio do głównej drabinki. W pierwszej rundzie na reprezentantkę Polski czekała zawodniczka, która również notuje bardzo dobry czas. Mowa o Taylah Preston, która w ubiegłym tygodniu zagrała w decydującym meczu o tytuł w turnieju WTA 125 w Puerto Vallarta. Dla utalentowanej 18-letniej Australijki był to pierwszy tak duży finał w zawodowej karierze. Śmiała gra rywalki i problemy Magdaleny Fręch. Polka przeżywała trudne chwile na korcie Preston od początku spotkania próbowała zaskoczyć Fręch śmiałą grą, spychając Polkę do defensywy. Już w swoim pierwszym gemie serwisowym tenisistka klubu KS Górnik Bytom musiała bronić break pointa, ale na szczęście z pomocą przyszedł dobry serwis i ostatecznie udało się wyjść z opresji. Kilka minut później rywalka miała trzy kolejne okazje na przełamanie. Ponownie to Polka okazała się skuteczniejsza w newralgicznych momentach i mieliśmy 2:2. Australijka pewnie wygrywała swoje gemy serwisowe, była aktywniejsza na korcie i przerzucała ciężar gry na stronę Magdaleny. W szóstym gemie 18-latka doczekała się już piątego break pointa w tym meczu. Nasza tenisistka popełniła błąd i Australijka w końcu doczekała się upragnionego przełamania, wychodząc jednocześnie na prowadzenie 4:2. To był jednak motywacyjny bodziec dla Polki. W kolejnym gemie zagrała śmielej i wyszła na prowadzenie 40-0 przy serwisie przeciwniczki. Chociaż pierwsze trzy break pointy zostały obronione przez Taylah, to przy czwartej okazji Preston pomogła naszej reprezentantce. Popełniła dwa podwójne błędy serwisowe z rzędu i Fręch odrobiła część strat. Po kilku minutach było już 4:4. Rywalka nic sobie jednak z tego faktu nie zrobiła. Nadal starała się atakować i wywierać presję na naszej tenisistce. Nawet, jak Magdalena miała przewagę w trakcie wymiany, to później Australijka potrafiła momentami skutecznie kontrować Polkę. Przydarzyło się to także podczas dziesiątego gema, który okazał się ostatnim w pierwszej partii. Preston ofensywną grą wywalczyła sobie trzy break pointy, które były jednocześnie piłkami setowymi. Przy drugiej okazji 26-latka popełniła błąd i w konsekwencji - inauguracyjny set powędrował do Preston rezultatem 6:4. Od pierwszej piłki drugiej partii Fręch ruszyła do ataku i wywalczyła sobie trzy break pointy. Australijce udało się jednak odrobić straty i zakończyć gema na swoją korzyść. Chwilę później nasza tenisistka przegrała gema, mimo prowadzenia 30-0. Po kilku minutach zrobiło się jeszcze trudniej, gdy Preston potwierdziła przewagę przełamania i mieliśmy już 3:0 dla 18-latki. W czwartym gemie Magdalenie udało się w końcu zdobyć gema w tym secie, ale ciągle można było odnieść wrażenie, że nie najlepiej czuje się tego dnia na korcie. Mimo tego nie poddawała się i została za to wynagrodzona w piątym gemie. Wróciła ze stanu 40-0 dla rywalki, a na koniec Preston popełniła podwójny błąd serwisowy i zrobiło się już tylko 3:2 dla Australijki. W kolejnych minutach Polka nieco się rozkręciła, zaczęła bardziej ryzykować i doprowadziła do wyrównania w drugim secie. Przez chwilę "pachniało" czwartym gemem z rzędu dla naszej tenisistki, bowiem Fręch prowadziła 30-0 w gemie przeciwniczki, ale od tego momentu Preston wygrała pozostałe punkty w gemie i ponownie objęła prowadzenie w partii. Nie zachwiało to jednak pewnością siebie reprezentantki Polski, która w kolejnym gemie świetnie serwowała i wygrała go do zera. Dziewiąty gem okazał się decydujący dla losów drugiej partii. Magdalena zaciekle walczyła o przełamanie i za czwartą okazją udało się je wywalczyć. Kilka minut później zamknęła seta przy swoim podaniu wynikiem 6:4 i doprowadziła do decydującej partii. Po kilku minutach przerwy między setami Australijka pewnie wygrała swojego gema. Wydawało się, że zaraz Polka doprowadzi do wyrównania, bowiem miała na to aż pięć okazji, ale nie udało się wykorzystać żadnej z nich. Ostatnie trzy punkty gema powędrowały do Preston i podobnie jak w drugim secie - Australijka szybko uzyskała przewagę przełamania, a chwilę później podwyższyła prowadzenie na 3:0. Tym razem nie udało się już Fręch odwrócić losów seta. W kolejnych gemach rywalka zbudowała sobie jeszcze większą przewagę i było już 5:0, a z naszej zawodniczki uszła energia. Ostatecznie Taylah wygrała spotkanie 6:4, 4:6, 6:1 i zameldowała się w drugiej rundzie WTA 500 w San Diego, gdzie zagra z Martą Kostiuk. Magdalenę czeka zaś tydzień przerwy przez rywalizacją w turnieju WTA 1000 w Indian Wells.