Cudowny powrót Fręch. Rosjanka pozbawiona szans, potem padły o niej mocne słowa
Po niedawnym, krótkim występie na Wyspach Brytyjskich Magdalena Fręch stanęła do kolejnego sportowego zadania i 16 czerwca rozpoczęła swoją walkę na turnieju WTA rangi 500 w Berlinie. Już na samym początku natrafiła na niełatwą przeszkodę - potyczkę z Mirrą Andriejewą, siódmą rakietą globu. Po początkowych trudnościach reprezentantka Polski ostatecznie ograła uzdolnioną Rosjankę, a następnie podczas pomeczowego wywiadu nie wahała się w kwestii oceny rywalki.

Magdalena Fręch rozpoczęła swoją grę na turnieju WTA rangi 500 w Berlinie od pokazu ogromnej woli zwycięstwa - po wyraźnej porażce 2:6 w pierwszym secie współzawodnictwa z Mirrą Andriejewą udało jej się bowiem odwrócić losy spotkania i wygrała ona dwa kolejne sety 7:5 i 6:0, tym samym pieczętując swój awans. Po wygraniu piłki meczowej łodzianka udzieliła tradycyjnego wywiadu z kortu, rozmawiając z Andreą Petković.
Magdalena Fręch z triumfem w Berlinie. Dzięki polskim fanom czuła się tu jak w domu
"Dziękuję za wsparcie, zwłaszcza polskim kibicom" - oświadczyła na wstępie zawodniczka, po czym ze strony trybun rozległa się wielka owacja, co stanowiło doskonałe potwierdzenie, że rodacy 27-latki licznie stawili się na jej meczu.
"Starałam się zachować spokój i skupić się na swoim serwisie, co nie było takie łatwe" - stwierdziła też Fręch, odnosząc się do swoich wrażeń ze starcia z Andriejewą, pod której adresem również padło kilka ciepłych słów.
To wielka wojowniczka. Od początku wiedziałam, że będzie ciężko, grałyśmy ze sobą zresztą już trzeci raz w tym roku
Mowa tu oczywiście o potyczkach obu pań w Madrycie (26 kwietnia) oraz na Australian Open (17 stycznia). Wówczas reprezentantka Rosji dwukrotnie okazywała się lepsza od swojej przeciwniczki. Fręch, zapytana o to, co było jej sekretem, który sprawił, że tym razem triumfowała w rywalizacji, stwierdziła ponownie, że istotny był serwis i szczególne skupienie na tym aspekcie gry - a do tego nieco bardziej agresywna gra w kluczowych momentach sportowego widowiska.
Podczas wywiadu powracającym wątkiem była też kwestia nawierzchni trawiastej w Berlinie - Polka przyznała, że jest "gdzieś pośrodku" pomiędzy sympatykami gry na trawie a jej antyfanami. "Wiele zależy też od konkretnych kortów - te tutaj są inne niż w Anglii" - stwierdziła. Przypomnijmy: Magdalena Fręch nie tak dawno pożegnała się z turniejem w Londynie po zaledwie jednym meczu, ulegając Dianie Sznajder.
Na koniec tenisistka znów miała okazję, by "puścić oko" w kierunku publiki. "Oczywiście, że czuję się tu jak w domu" - stwierdziła, a polscy kibice znów zrobili stosowny do okoliczności hałas.
Kamień milowy Magdaleny Fręch. Teraz czeka na kolejną rywalkę
Warto nadmienić, że Fręch dopiero drugi raz w karierze pokonała przeciwniczkę z czołowej dziesiątki rankingu WTA, za co należy się jej naturalnie dodatkowe uznanie. W kolejnej rundzie berlińskich zmagań zagra z lepszą z pary Amanda Anisimova - Bianca Andreescu. Mecz między tymi dwiema sportsmenkami odbędzie się 17 czerwca.


