Danielle Collins notuje najlepszy sezon w karierze, mimo że jesteśmy dopiero w jego połowie. Jeszcze nigdy w trakcie jednego roku nie udało jej się dotrzeć do trzech finałów turniejów WTA. W tym roku Amerykanka wygrała turniej w Miami, Charleston, a w Strasburgu uległa w finale swojej rodaczce Madison Keys. Mimo to 10. zawodniczka rankingu WTA nie zamierza zmieniać swojej decyzji ze stycznia, kiedy to zapowiedziała zakończenie kariery po tym roku startów. W marcu wyjaśniła, że jej powodem są reumatoidalne zapalenie stawów, na które choruje od 2019 roku, a także endometrioza, zdiagnozowana dwa lata później. Danielle Collins znów zapytana o koniec kariery. Amerykanka zdradziła, co powiedzieli jej lekarze Collins pożegnała się już z tegorocznym Rolandem Garrosem. W II rundzie uległa Oldze Danilović 7:6(3), 5:7, 4:6. W trakcie jednej z konferencji prasowych na turnieju Amerykanka znów otrzymała pytanie, "co mogłoby skłonić ją do kontynuowania kariery?". Zawodniczka, ujawniając kilka miesięcy wcześniej szczegóły na temat swojego zdrowia w felietonie dla BBC, miała nadzieję, że uda jej się tego uniknąć. Dziennikarze jednak nadal ją pytają, ale być może ta odpowiedź rozwieje już wszelkie wątpliwości. "Po raz kolejny muszę wyjaśniać, jak wiele operacji przeszłam i jak wielu lekarzy odwiedziłam. Lekarze ze względu na stopień zaawansowania mojej endometriozy doradzili mi, że powinnam rozpocząć starania o ciąże najszybciej, jak to możliwe" - ujawniła 30-latka. Amerykanka wyraziła także rozczarowanie tym, że niewiele osób wykazuje empatię wobec osób, które przechodzą przez różne trudności. Bycie matką to jeden z najważniejszych celów w jej życiu W opublikowanym 28 maja felietonie dla BBC Danielle Collins podkreśliła, że jednym z najważniejszych celów w jej życiu jest zostanie matką i założenie rodziny. Zaznaczyła też, że czas ze wzgledu na endometriozę nie działa na jej korzyść, ponadto stwierdziła, iż łączenie gry w tenisa z ciążą byłoby szczególnie trudne. Collins podzieliła się także swoją tęsknotą za "normalnym życiem". "Kocham tenis i wiele rzeczy, które ma do zaoferowania. Jednak profesjonalna gra w tenisa wiąże się z pewnymi wyzwaniami, z których nie wszyscy zdają sobie sprawę. Podróże są niezwykle wymagające i nie pozwalają na normalne życie. Wesela, pogrzeby, wieczory panieńskie to wszystko, za czym tęskniłem" - napisała Amerykanka. Na koniec felietonu 30-latka dodała, że jest niezwykle wdzięczna losowi za taką karierę, ale też zawsze chciała, by jej przygoda z tenisem "była krótka, przyjemna i niezapomniana".