Amerykanie odliczają godziny do otwarcia lokali wyborczych. O prezydenturę w Stanach Zjednoczonych walczą Kamala Harris, Donald Trump oraz kilku mniej znanych kandydatów. W przypadku tamtejszego systemu - de facto dwupartyjnego - o triumf realnie walczą tylko kandydat republikanów i demokratów. Końcowy rezultat rozstrzygną wyniki w siedmiu tzw. swing states, czyli stanach, w których sondażowo nie wyłonił się klarowny faworyt. To Pensylwania, Wisconsin, Michigan, Nevada, Arizona, Karolina Północna i Georgia. Z każdym dniem głosowaniem w USA coraz mocniej interesują się ludzie z całego świata. Temat pojawił się nawet na WTA Finals rozgrywanych właśnie w stolicy Arabii Saudyjskiej. Głos zabrała tenisistka, dla której jest to siłą rzeczy kwestia wielkiej rangi, czyli Coco Gauff. W Cancun byłoby już "pozamiatane". Radość Sabalenki chwilowo ograniczona Wybory w USA: Coco Gauff już zagłosowała 20-letnia zawodniczka urodzona w Atlancie przyznała, że skorzystała z tzw. early vote, czyli możliwości wcześniejszego głosowania niż tego standardowego w dniu wyborów w lokalu wyborczym (do 25 października zrobiło tak 15 milionów osób). Być może skorzystała z opcji głosowania korespondencyjnego. W przeszłości z early vote częściej korzystali wyborcy demokratów. Termin ten jest wyeksponowany obecnie na wiecach Kamali Harris, ale podczas tej kampanii również republikanie mocniej naciskali swój elektorat na tego typu działanie. Gauff nie zdradziła jednak, który z obozów poparła. Gauff w niedzielę wygrała ze swoją rodaczką Jessicą Pegulą 6:3, 6:2. We wtorek zmierzy się z Igą Świątek, a następnie będzie ją czekać rywalizacja z Barborą Krejcikovą. Świątek w szaleńczym pościgu za Sabalenką. Oto tabela grupy po triumfie Polki