Coco Gauff nie straciła seta w pierwszych dwóch spotkaniach podczas tegorocznego US Open, ale w trzecim meczu z Eliną Switoliną musiała już się sporo natrudzić, by odwrócić losy spotkania po przegranej premierowej partii. Dokonała jednak tej sztuki, dzięki czemu przedłużyła swoje nadzieje na obronę tytułu wywalczonego w ubiegłym sezonie. Amerykanka nie miała jednak łatwej ścieżki, bowiem w kolejnej fazie czekała na nią tenisistka, która zna już smak wygranej przeciwko 20-latce, w dodatku na Wielkim Szlemie. Mowa o Emmie Navarro, która wyeliminowała trzecią tenisistkę rankingu WTA w czwartej rundzie tegorocznego Wimbledonu. Tak się składa, że obie znów się spotkały w tej samej fazie turnieju przed własną publicznością. Na Gauff ciążyła dodatkowa presja obrony tytułu oraz faktu, że w razie niepowodzenia wypadnie z czołowej "5" kobiecego zestawienia, a przecież jeszcze kilkanaście dni temu była wiceliderką. Emma Navarro znów znalazła sposób na Coco Gauff. 20-latka nie obroni tytułu sprzed roku Od początku spotkania Navarro grała mądrze taktycznie, posyłając więcej piłek do forehandu obrończyni tytułu. Gauff miała sporo kłopotów z serwisem, już w pierwszym gemie popełniła kilka podwójnych błędów. Obroniła jednak cztery break pointy na 2:0 dla Emmy, a po chwili sama miała okazję na przełamanie. Także starsza z Amerykanek wytrzymała ciśnienie pod próbą i powróciła na prowadzenie. Kluczowy moment premierowej odsłony pojedynku nastąpił w szóstym gemie. Znów nastały problemy serwisowe ze strony Coco. Na koniec popełniała aż dwa podwójne błędy i pozwoliła rywalce na wypracowanie przewagi breaka. Nie wypuściła już jej do końca seta. Navarro miała nawet jedną okazję, by zamknąć partię wynikiem 6:2, ale ostatecznie musiała to zrobić przy własnym podaniu. Nie miała z tym żadnych problemów, wygrała gema do zera. Po stronie Gauff raziła liczba niewymuszonych błędów - aż 21 na przestrzeni 9 gemów. Po przegranym secie 20-latka udała się na przerwę toaletową. Po powrocie znów musiała bronić break pointa, ale zrobiła to skutecznym serwisem. Chociaż na Arthur Ashe Stadium obserwowaliśmy pojedynek dwóch Amerykanek, to dało się odczuć, że publiczność zdecydowanie bardziej kibicuje obrończyni tytułu sprzed roku. Mimo to Emma konsekwentnie pilnowała własnych podań, dotrzymywała kroku swojej przeciwniczce. W siódmym gemie Gauff znów poczuła presję na własnym podaniu. Przy stanie 30-30 popełniła podwójny błąd serwisowy, pojawił się break point. A przy nim pierwszoplanową rolę odegrała Navarro. Zagrała kapitalną piłkę w samy narożnik i wyszła na prowadzenie 4:3 z przełamaniem. To nie był jednak koniec emocji. W następnym gemie pierwszy kryzys przy swoim podaniu złapała Emma. Straciła wynik z 30-0, dopuściła do break pointów. I przy trzeciej szansie popełniła podwójny błąd serwisowy. Publiczność żywiołowo zareagowała na taki przebieg zdarzeń. Nastąpił zwrot akcji, który miał swoją kontynuację. Gauff była niesiona dopingiem trybun, a Navarro wyglądała na stłamszoną. Coco dożyła jeszcze dwa kolejne gemy na swoje konto i wygrała seta 6:4. Po słabszym fragmencie Emma odrodziła się na starcie decydującej partii, wróciła do walki. I od razu odczuła to 20-latka, bowiem znów zaczęły się wkradać podwójne błędy serwisowe. Na koniec trzeciego gema popełniła dwa z rzędu i Navarro wyszła na prowadzenie z przełamaniem. Tym razem pewnie zdołała potwierdzić przewagę i zrobiło się 3:1. W siódmym gemie ponownie posypało się podanie Gauff. Zanotowała następne trzy pomyłki, ale nie poskutkowało to utratą własnego serwisu. Znów złapała kontakt i wciąż pozostawała w grze o zwycięstwo. Chwilę później przegrała już jednak z własnymi słabościami. W dziewiątym gemie pojawiła się kolejna seria podwójnych błędów serwisowych spotkanie dobiegło końca. 6:3, 4:6, 6:3 dla Emmy Navarro po ponad dwugodzinnej walce. W ćwierćfinale US Open 23-latka zagra z Paulą Badosą. Hiszpanka pokonała dzisiaj w efektownym stylu Yafan Wang 6:1, 6:2.