Zgodnie z zasadami obowiązującymi w pokazowej towarzyskiej imprezie odbywającej się w Abu Zabi rywalizacja w każdym z mini meczów toczy się tylko do wygrania jednego seta, w związku z czym margines błędu jest niewielki i każde przełamanie może mieć ogromne znaczenie. W spotkaniu Jeleny Rybakiny z Aryną Sabalenką przełamań było jednak znacznie więcej - już w pierwszym gemie Rybakina nie utrzymała własnego podania, co mogło dać bardzo komfortową sytuację Sabalence. Białorusinka po chwili nie zdołała jednak wygrać przy swoim serwisie ani jednej piłki i stan meczu się wyrównał. Rybakina szła tymczasem za ciosem - najpierw podwyższyła wynik na 2:1, następnie ponownie przełamała Sabalenkę, a później kontynuowała serię wygranych gemów, tym razem znów przy własnym podaniu. Z 0:1 zrobiło się więc 4:1. Sabalenka może ugrać więcej. Absurd, Świątek nie ma szans na maksa W tym momencie wydawało się, że niedawna liderka rankingu WTA może nie zdołać już odrobić tych strat i gra za chwilę dobiegnie końca. Wprawdzie kolejne gemy potrafiły być dłuższe i bardziej zacięte, jednak Rybakina wygrywała 5:2 i była o krok od sukcesu. Sabalenka zdołała jednak odwrócić losu meczu, najpierw doprowadzając do 3:5, a później powtórnie przełamując zawodniczkę z Kazachstanu. W trakcie dziewiątego gema Rybakina była przekonana, że piłka wyszła na aut, ale okazało się, że Sabalenka trafiła jednak w kort i zrobiło się 40:15 dla tej ostatniej. Po zagraniu rywalki w siatkę Białorusinka wykorzystała następnie już pierwszy break-point. Od tej pory żadna z rywalek nie zmarnowała już serwisu i o zwycięstwie zadecydował super tie-break. W nim wyraźnie lepsza była Sabalenka i tym samym triumfowała w całym spotkaniu 7:6. Zwycięstwo Team Kites. Sabalenka lepsza także w shoot-out. Spotkanie Sabalenki i Rybakiny było decydującym na rozstrzygnięcia losów spotkania Team Falcons (także Sorana Cirstea, Taylor Fritz i Sumit Nugal) z Team Kites (prócz Sabalenki również Paula Badosa, Stefanos Tsitsipas i Grigor Dimitrov). Sukces Białorusinki sprawił, że łączny bilans meczu wynosił 30:30. W tej sytuacji o zwycięstwie "Sokołów" lub "Kań" zadecydował tzw. shoout-out grany do wygranych dziesięciu piłek, który rozegrały ponownie Sabalenka z Rybakiną, nie schodząc w ogóle z kortu po właściwym secie. Sabalenka i tym razem była górą, wygrywając 10:6 i zapewniając zwycięstwo "Kaniom". Rywalka Świątek doceniona. Nie miała jednak nastroju do świętowania