Jasmine Paolini rozgrywa znakomity sezon i choć sama nie wygrała żadnego wielkoszlemowego turnieju, jest postrzegana jako rewelacja tegorocznych rozgrywek tenisowych. Włoszka brała udział w finale Rolanda Garrosa i Wimbledonu. Oba z nich przegrała, ale zyskała wielką sympatię kibiców na całym świecie. US Open jest dla niej kolejną wielką szansą na pierwsze wielkoszlemowe zwycięstwo w karierze. Jasmine Paolini zaczęła znakomicie - od zwycięstwa 2:1 z Bianką Andreescu, która w 2019 roku wygrała swój jedyny turniej wielkoszlemowy i był to właśnie US Open. Bezpardonowy atak Rosjanina w Igę Świątek. Nie do wiary, że naprawdę to powiedział Jasmine Paolini stała się tym samym prawdziwą "zmorą" Bianki Andreescu. W tym sezonie Włoszka z polskimi korzeniami pokonała Kanadyjkę aż trzy razy na turnieju wielkoszlemowym. Wygrała z nią na Rolandzie Garrosie, a później na Wimbledonie. Czy to dobry omen i tym razem Paolini znów awansuje do finału, po drodze eliminując Kanadyjkę? Odpowiedź na to pytanie poznamy już za nieco ponad tydzień. Paolini zmorą Andreescu. Niesamowity przypadek To niespotykane, aby jedna zawodniczka aż trzy raz w ciągu jednego sezonu eliminowała tę samą mistrzynię wielkoszlemową. Bianca Andreescu rok ten będzie wspominać źle głównie przez porażki z Jasmine Paolini. Ostatni raz taka sytuacja miała miejsce w 2007 roku, kiedy Justine Henin trzykrotnie pokonywała Serenę Williams. Amerykańska gwiazda sezon zaczęła od zwycięstwa w Australian Open, ale w kolejnych trzech turniejach to właśnie Belgijka eliminowała ją na etapie ćwierćfinałów. W ciągu ostatnich 40 lat taki przypadek miał miejsce jeszcze 2 razy. W 2002 roku Serena Williams pokonywała swoją siostrę Venus, a w 1984 roku Martina Navratilova trzykrotnie eliminowała Chris Evert.