Polacy byli rozstawieni w United Cup z "jedynką". I wywiązywali się z roli faworytów bardzo dobrze. Pewnie wygrali zmagania grupowe, w których pokonali Brazylię 3-0 oraz Hiszpanię 2-1. W ćwierćfinale nie dali szans Chinom, zwyciężając 3-0, a w półfinale Francji, z którą również wygrali 3-0. Finałowe zmagania w Sydney rozpoczęli od pewnego triumfu Świątek nad Kerber. Wracająca po urlopie macierzyńskim Niemka z polskimi korzeniami postawiła się numerowi jeden kobiecego tenisa na początku pierwszego seta, ale potem nasza zawodniczka dała prawdziwy koncert, wygrywając dziewięć gemów z rzędu i całe spotkanie 6:3, 6:0. "Biało-Czerwoni" byli więc bliżej końcowego triumfu. Wszystko zależało od rozstrzygnięcia meczu pomiędzy Hurkaczem a Zverevem. 26-letni wrocławianin miał nawet dwie piłki meczowe, ale rywal potrafił je obronić, a następnie odnieść zwycięstwo, które utrzymało Niemców w grze. O wszystkim decydował więc mikst, w którym Siegemund ze Zverevem okazali się lepsi od Świątek i Hurkacza. Numer jeden kobiecego tenisa po tej porażce nie potrafiła ukryć łez. Trudno się dziwić. Triumf byłby największym sukcesem reprezentacji Polski w historii. "Czasami to kwestia setnej sekundy, czasami milimetrów, czasami jednego kroku więcej... taki jest sport i nieustannie przypomina nam o tym, jak ważna jest pokora i rozumienie go" - napisała potem najlepsze tenisistka na świecie na portalu społecznościowym. Zawodniczka zdaje sobie sprawę, że kibice mogą być mimo wszystko zawiedzeni brakiem końcowego sukcesu. Tenis. Iga Świątek rusza do Melbourne z uśmiechem "I choć wiem, że Wy - fani - chcieliście innego wyniku, to mam nadzieję, że doceniacie jakość, energię, zaangażowanie i emocje, które włożyliśmy jako team w ten turniej. Będziemy mieli kolejne szanse na to, żeby jak zawsze dać z siebie wszystko i poprawić rezultat" - stwierdziła Świątek. Dla niej występ w United Cup był bardzo udany indywidualnie, bowiem wygrała wszystkie pięć spotkań singlowych, a jedyną porażką zanotowała w finałowym mikście. "Co do mnie... cieszę się, że dla mnie to był dobry tydzień, z dobrymi meczami przeciwko wymagającym przeciwniczkom. Do Melbourne ruszam z uśmiechem i paroma rzeczami do przepracowania" - przyznała Polka. Właśnie wielkoszlemowy Australian Open będzie kolejnym występem dla 22-letniej raszynianki. Wystąpi ona w nim jako rozstawiona z "jedynką". Przed rokiem dotarła do czwartej rundy, gdzie przegrała z późniejszą finalistką reprezentantką Kazachstanu Jeleną Rybakiną. Tegoroczne zmagania pierwszy raz w historii rozpoczną się w niedzielę, 14 stycznia, a zakończą 28 stycznia.