Jesienią zeszłego roku wydawało się, że Martyna Kubka, rówieśniczka Igi Świątek i zarazem jej rywalka w czasach juniorskich, wreszcie wskoczy na znacznie wyższy poziom w rywalizacji singlowej. Mogły w tym, pomóc wspólne treningi z liderką światowego rankingu, już po US Open, a przed wylotem raszynianki do Azji. Na to też wskazywały wyniki Kubki: wygrany turniej ITF w Szarm el-Szejk, półfinał w Reims, finały w Stambule i Selvie Gardenie. To była "końska dawka" tenisa dla młodej zawodniczki, bo grę pojedynczą z powodzeniem łączyła z deblem. W każdym bowiem turnieju, począwszy od początku września, meldowała się co najmniej w półfinale. Dało to ogromny awans w rankingu deblistek, ale także i możliwość występu w reprezentacji Polski w finałach Billie Jean King Cup. W starciu z Hiszpanią Kubka i Katarzyna Kawa pokonały nawet duet Marina Bassols Ribera/Cristina Bucsa. W singlu trudno doszukać się przełomu, w deblu jest bardzo dobrze. Martyna Kubka znów w finale W tym roku sytuacja jest już zgoła odmienna, a Kubka i tak zaczęła go dość późno, w połowie lutego. W singlu na razie brakuje dobrych wyników, jeden ćwierćfinał w pięciu turniejach ITF nie pozwoli na jakościowy skok na liście WTA. Nie było też lepiej w tym tygodniu, w turnieju ITF W35 na Sardynii. Polka przegrała już pierwsze starcie, 2:6, 4:6 z Ukrainką Anastazją Sobolewą. Na szczęście w grze podwójnej zawodniczka pochodząca z Zielonej Góry tenisistka utrzymuje bardzo wysoki poziom. Kubka już w dwunastym turnieju z rzędu awansowała przynajmniej do półfinału, ale to stało się wczoraj. Dziś stało się jasne, że powalczy o trzeci w tym roku tytuł. Nie jest to może jakoś szczególnie dziwne, bo jednak z Greczynką Sapfo Sakellaridi były najwyżej rozstawione, obie są tu w TOP 200 rankingu deblistek. Styl, w jakim tego dokonały, budzi jednak uznanie. Do finału doszły tracąc tylko 11 gemów, z tego dwa w piątkowym półfinale. Rywalki z Czech i Włoch rozgromione. Dwa gemy stracone w półfinale Rywalkami Polki i Greczynki były Czeszka Lucie Havlíčková i Włoszka Lisa Pigato. Nie są to zawodniczki anonimowe, choć pierwsza ma dopiero 19 lat, a druga - 20. Havlíčková była już w TOP 200 rankingu singlistek, a to przecież odległe marzenie Polki, zaś Pigato wśród dwustu najlepszych deblistek. Tyle że na korcie nie miały zbyt wiele do powiedzenia. Polka i Greczynka wygrały pierwszego seta "bajglem", do zera. Nie tak, że rywalki nie miały nic do powiedzenia, bo w każdym gemie punktowały, ale to nie wystarczyło. Gdy Kubka z partnerką przełamały rywalki na 2:0, po decydującym punkcie przy równowadze, wszystko już się jednak potoczyło dość gładko. W drugim secie walki było trochę więcej, Czeszka i Włoszka zostały przełamane przy stanie 1:2, choć miały dwie okazje na wyrównanie wyniku, ale za chwilę zanotowały re-breaka. I więcej już nie zdziałały, Kubka i Sakellaridi pewnie awansowały do sobotniego finału. O tytuł zagrają z duetem włosko-holenderskim: Anastasia Abbagnato/Eva Vedder - to para rozstawiona z trójką. Bez względu na wynik, Kubka i tak zanotuje awans w rankingu - w przypadku zwycięstwa nawet w okolice 175. pozycji. To już sygnał, że powoli trzeba zacząć myśleć o bardziej ambitnych rywalizacjach. Turniej ITF W35 w Santa Margerita di Pula (korty ziemne). Półfinał debla Martyna Kubka/Sapfo Sakellaridi (Polska/Grecja, 1) - Lucie Havlíčková/Lisa Pigato (Czechy/Włochy) 6:0, 6:2.