Wrocławianin nie zagrał gorzej niż w dwóch poprzednich meczach tego turnieju z Amerykaninem Francesem Tiafoe i Finem Emilem Ruusuvuorim. To Borna Corić okazał się bardzo solidnym zawodnikiem grającym lepiej niż wskazywałby na to jego ranking. W pierwszym secie tylko jedno przełamanie serwisu W pierwszym secie o zwycięstwie Coricia zdecydowało jedno przełamanie serwisu Hurkacza. Chorwat już w trzecim gemie wykorzystał pierwszy ze swoich break pointów. Objął prowadzenie 2:1. Później już żaden z zawodników nie miał okazji do wygrania gema przy podaniu rywala. W tej fazie spotkania Corić miał bardzo dobre statystyki serwisowe. Po pierwszym podaniu wygrał 16 z 17 punktów (94 procent). W tie-breaku od 0:2 do 7:2 dla Hurkacza W drugim secie gra się wyrównała. Tylko dwa gemy były rozgrywane na przewagi. Doszło do kilku spektakularnych sytuacji. Najpierw Hurkacz zachwycił publiczność i siebie odbijając piłkę między nogami. W dziewiątym gemie przegrywał 0:30. Zrobiło się niebezpiecznie, ale zaserwował cztery asy serwisowe. To rzadkość na tym poziomie. Szansę na przełamanie i tym samym setbola miał Hurkacz. Przy wyniku 4:5 Corić zepsuł wydawało się łatwą akcję wolejową. Potem - mimo że grał bardzo ryzykując - zdobył punkty, które pozwoliły mu obronić się przed utratą seta. Doszło do tie-breaka. Polak przegrał dwa pierwsze punkty, by wygrać kolejnych siedem. Ale równie spektakularne w tym secie były liczby serwisowe Hurkacza. Na 28 punktów przy własnym podaniu zaserwował aż 15 asów. Znów tie-break. Tym razem dla Coricia Wydawało się, że Hurkacz natychmiast pójdzie za ciosem. Prowadził 40:30 w pierwszym gemie kiedy prowadził Corić. Potem miał jeszcze jednego break pointa. Chorwat się obronił. Wrocławianin zagroził rywalowi w kolejnym jego gemie serwisowym. Ale go nie wygrał. Rywal przeżywał kłopoty zdrowotne. Poprosił o interwencję medyczną. Ale po powrocie do gry nic się nie zmieniło. Do przełamań w tym secie nie doszło. Losy meczu rozstrzygnęły się w tie-breaku. W połowie tej rozgrywki Corić wypracował sobie dwupunktową przewagę. Prowadził 5:3. Jeden z punktów zdobył po znakomicie zagranym skrócie z rotacją wsteczną, który tak zmylił Hurkacza, że ten zaplątał się w siatkę. Wyglądało to bardzo groźnie. Wrocławianin walczył do końca. Wyrównał. Było 5:5. Dwa kolejne punkty zdobył Chorwat. Sprawił kolejną po wyeliminowaniu Stefanosa Tsitsipasa niespodziankę w tym turnieju. Teraz ATP Masters Finals w Paryżu. Ten turniej zdecyduje o tym, kto zagra w ATP Finals Odpadając w ćwierćfinale w Wiedniu Hurkacz nie traci szans na występ w Mastersie, turnieju z udziałem ośmiu najlepszych zawodników sezonu, który odbędzie się w Turynie (13 - 20 listopada). W rankingu ATP Race ma 2860 punktów. Zbliżył się do dziewiątego w kolejce Amerykanina Taylora Fritza - 2910 punktów, ale dystans nad Polakiem powiększył Kanadyjczyk Felix Auger-Aliassime - 3315 pkt, który awansował do półfinału w Bazylei. O przydziale miejsc w ATP Finals zdecyduje turniej w Paryżu, w którym Hurkacz zagra w przyszłym tygodniu. Jego pierwszym rywalem będzie Francuz Adrianem Mannarino. Olgierd Kwiatkowski Ćwierćfinał Erste Bank Open ATP 500 w Wiedniu (pula nagród 2 489 935 euro) Hubert Hurkacz (Polska 5) - Borna Corić (Chorwacja) 4:6, 7:6 (2), 6:7 (5)