W finale gry pojedynczej pań US Open Belgijka pokonała reprezentantkę Danii Caroline Wozniacki 7:5, 6:3. - Nie wierzę w to, co się stało. To wciąż wydaje mi się takie surrealistyczne, że w trzecim turnieju po powrocie, zdobyłam swojego drugiego Wielkiego Szlema - stwierdziła. Wcześniej też triumfowała w Nowym Jorku, a było to w 2005 roku. 26-letnia Clijsters zrezygnowała z tenisa w maju 2007 roku, żeby wyjść za mąż i urodzić dziecko, ale potem zmieniła zdanie i jak się okazało postąpiła słusznie. Po występie w dwóch turniejach otrzymała "dziką kartę" do US Open, którą w pełni wykorzystała. Została tym samym trzecią mama w historii, która wygrała wielkoszlemową imprezę. Przed nią tej sztuki dokonały tylko Margaret Court i Evonne Goolagong. Zwycięstwo Kim oglądała córka Jada i mąż Brian Lynch. - To wspaniałe, że mogłam je dzielić z rodziną. Jestem szczęśliwa, że wróciłam do Nowego Jorku i że podjęłam taką decyzję, bo okazała się słuszna. Na pierwszym miejscu stawiam jednak bycie matką i żoną. Mam wielkie szczęście, że jestem w stanie pełnić obie role i że rodzina mnie w tym wspiera - stwierdziła Belgijka. Tragedii z porażki w swoim pierwszym wielkoszlemowym finale nie robiła Wozniacki. - Ona zagrała lepiej i dlatego wygrała - powiedziała Dunka. - Oczywiście nie lubię przegrywać, ale myślę, że spędziłam tutaj wspaniałe tygodnie. Byłam w finale turnieju Wielkiego Szlema, a mam przecież 19 lat - dodała.