Ons Jabuer do turnieju w Stuttgarcie przygotowywała się w towarzystwie znanych tenisistek - Aryny Sabalenki i Pauli Badosy. Rywalki Igi Świątek pozowały razem do zdjęć przed rozpoczęciem rozgrywek. I co ciekawe, w grze pozostała już tylko jednak sportsmenka z fotografii. Białorusinka awansowała do następnej rundy po kreczu Hiszpanki, u której znowu odezwały się problemy zdrowotne. "Szczerze powiedziawszy, samej chce mi się płakać. Tak mi przykro z jej powodu. Kocham tę dziewczynę. (...) Nie ma we mnie w tej chwili emocji. Nie jestem ani zadowolona, ani smutna. Jestem po prostu... Chciałabym po prostu podziękować fanom, którzy zostali tu na miejscu, po meczu. Dziękuję wam bardzo. Mam nadzieję, że trochę odpocznienie i będziecie się dobrze czuli jutro. Nie mam słów"- skomentowała sytuację na korcie wyraźnie przybita Sabalenka. Wiele emocji przyniosło również starcie Ons Jabuer z Rosjanką Jekateriną Aleksandrową. Po trwającym dwie godziny meczu Tunezyjka mogła cieszyć się z awansu. 29-latka pokonała zawodniczkę 2:6, 6:3, 7:6(1). I to już koniec dobrych wieści, bowiem w kolejnej rundzie Tunezyjka odniosła porażkę z Włoszką Jasmine Paolini 7:6, 6:4. Trudny start w Stuttgarcie dla jednej z faworytek. Ponad dwie i pół godziny na korcie Rywalka Igi Świątek nie owijała w bawełnę. Nie chciała już tego dłużej kryć Ons Jabeur nie błyszczy w tym sezonie. Po zmaganiach Miami, gdzie została wyrzucona z gry przez Elinę Avanesyan, była załamana i nawet rozważała wycofanie się z imprezy z Charleston. Ostatecznie wzięła udział w rozgrywkach, jednakże nie odniosła spektakularnych sukcesów, bowiem w 1/16 finału przegrała z Amerykanką Danielle Collins. Przed starciem z Paolini w Stuttgarcie 29-latka wróciła do trudnych chwil i wyznała brutalną prawdę. "Ale mam z sobą świetny zespół, który ciągle na mnie naciska. To w porządku. Pomyślałam sobie: 'OK, albo będziesz tchórzem, wracaj do domu i nie stawiaj czoła rzeczywistości, która się teraz dzieje'. Albo po prostu: 'OK, idź tam, spróbuj wszystkiego. Przegrywasz, wygrywasz' A ja oczywiście znowu przegrałam. Znowu pojawiły się same negatywne myśli, mimo że był to naprawdę dobry mecz z Collins" - mówiła Jabuer odnosząc się do wydarzeń w Charleston. Zawodniczka wyjawiła, że mimo gorszego czasu nie traci nadziei na poprawę sytuacji i wierzy, że uda jej się wyjść z kryzysu w tym sezonie. "Próbuję podejść do tego pozytywnie, ale myślę, że przegrywanie wiele razy z rzędu jest bardzo trudne" - zaznaczyła 29-latka. Na koniec 6:0 dla Polki, pięć punktów byłej mistrzyni Europy w secie. Kapitalny zwrot w Tunezji