Doświadczona tenisistka z Poznania występuje w parze z Białorusinką Alaksandrą Sasnowicz, która w Rumunii ma iście szalone dni. Zgłosiła się tu do rywalizacji singlowej, ale w finale kwalifikacji przegrała z wyżej notowaną Saą Sorribes Tormo. W tej sytuacji dla niej zmagania powinny się zakończyć, nie miała też większych szans na dostanie się do główej drabinki jako "szczęśliwa przegrana". Tymczasem gdy taka okazja się otworzyła, po wycofaniu Laury Siegemund, ze swojego prawa zrezygnowała kontuzjowana Anca Todoni. Później powinna być w kolejce Maja Chwalińska, ale to jednak Sasnowicz została ostatecznie rywalką Jessiki Bouzas Maneiro. I swoją szansę wykorzystała do perfekcji, pokonała Hiszpankę, później Kanadyjkę Marinę Stakusic. W piątek zagra o półfinał z Anheliną Kalininą. Co jednak ważniejsze, Sasnowicz nie zrezygnowała w tej sytuacji z gry podwójnej, choć takie sytuacje też mają miejsce. Występuje w Rumunii w duecie z Katarzyną Piter, a Polka od dawna już poświęca się wyłącznie deblowi. I w Kluż-Napoce może świętować swój rekordowy ranking w karierze, jest tego bardzo blisko. WTA 250 w Kluż-Napoce. Awans Katarzyny Piter i Aliaksiandry Sasnowicz do półfinału debla Trzeba też przyznać, że poznanianka świetnie wymienia się z Sasnowicz. Było to już widać dwa dni temu, gdy w imponującym stylu robiły rozstawiony z trójką duet Quinn Gleason/Kimberley Zimmermann 6:2, 6:0. Dziś aż tak imponująco nie było, ale gdyby wyjąć z końcowego wyniku dwie pierwsze troch rozgrzewkowe gemy, mielibyśmy niemal kalkę tamtego spotkania. Zanim doszło do tej potyczki o półfinał, na korcie nr 1 w swoim ćwierćfinale walczyła Maja Chwalińska. Wspólnie z Anastasią Detiuc przegrały jednak spotkanie, choć w trzecim secie wygrywały już 8-6. Piter zaś zaczęła mecz nieciekawie, już w pierwszym gemie rywalki - Brytyjka Madelaine Brooks oraz Holenderka Isabelle Haverlag zaliczyły przełamanie. Bardzo szczęśliwe, bo przy "decydującym punkcie" piłka spadła na taśmę i stronę rywalek. Od stanu 3:3 było już jednak widać wyraźną przewagę Polki i Białorusinki. Właściwie w każdym elemencie, od serwisu i returnu zaczynając. 6:3, 6:2 - spotkanie zakończyło się po 68 minutach. Swoje rywalki Piter i Sasnowicz poznają jeszcze w czwartek. Dla Polki ta wygrana oznacza, że w rankingu WTA będzie w poniedziałek co najmniej 62. - to wyrównanie jej rekordowej pozycji w karierze. Aby ją poprawić, wystarczy jej awans do finału, wyprzedzi wtedy swoją niedawną turniejową partnerkę Fanny Stolar. A jeśli zdobędzie w Rumunii tytuł, znajdzie się jeszcze przed Rosjankami: Janą Sizikową i Ludmiłą Samsonową. I zadebiutuje w TOP 60 deblowego rankingu.